Player

piątek, 7 lutego 2014

20. take me away.


 "I oto czuję, że nie musimy słuchać innych, że nie musimy udowadniać sobie, kto był winny. Czuję to całym ciałem - chcę być silny, więc chwyć mnie za dłoń i chodź ucieknijmy stąd. Nie chcę wciąż oddychać tym zatrutym powietrzem. Chodź ucieknijmy. Nikt nie będzie mówił nam, co dla nas jest najlepsze. Chodź ucieknijmy stąd, nie patrząc, czy ma to jakikolwiek sens. Chodź ucieknijmy stąd. Czeka jeszcze na nas tyle miejsc." - Kamil Bednarek

Gimnazjum mnie zmieniło. Nie jestem już tą samą osobą, co kiedyś. Jakby ktoś nazwał mnie optymistką, zaczęłabym się chyba śmiać. Mam zupełnie inne podejście do życia. Nie, nie jestem z tych nastolatek, które nieustannie płaczą, jak im źle i jakie to wszystko jest beznadziejne. Świat jest piękny. Naprawdę tak uważam. Czym sobie zasłużyłaś na taki los? Dlaczego akurat ty? Jak byłam malutka (nadal jestem, ale wiecie o co mi chodzi xd), zadawałam sobie podobne pytania. Przez co o mało nie zabiłam się, mając sześć lat. Popełniłam pierwszą nieudaną próbę samobójczą, nie wiedząc praktycznie nic o prawdziwym życiu. Mniejsza. Teraz nawet trochę cieszę się, że to ja się zmagam z takimi problemami, a nie nikt inny. Nie chciałabym, żeby ktokolwiek za mnie cierpiał. Gdy moi bliscy z czymś sobie nie radzą, zawsze się modlę o to, żeby Bóg przeniósł ich ból na mnie. Ja sobie jakoś poradzę, a jak sobie nie poradzę to trudno, za wiele to nie zmieni, a nie mogę patrzeć na smutne twarzy moich przyjaciół/znajomych. 
Jak minęło mi pół roku w tej beznadziejnej szkole? Nie zrozumcie mnie źle, nie żałuję, że tu poszłam, bo żadnego innego gimnazjum bym nie wybrała. Po prostu szczerze nienawidzę ludzi, z którymi muszę się tam widywać na co dzień. W podstawówce było inaczej. Wszyscy się lubiliśmy, tworzyliśmy zgraną paczkę i razem odwalaliśmy, tworząc cudowne wspomnienia. Ja tu zostaję, a wy wszyscy razem ze mną! Tamte czasy były piękne. Nawet jak się "źle czułam", znajomi pocieszali mnie praktycznie od razu. A tutaj? Większość klasy mnie nie lubi i życzy mi najgorszego. W sumie to się im nie dziwię, szczerość jest w tym wieku uznawana za wadę. Gardzę dwulicowością, a teraz taka na nią moda. Nie jestem z tych osób, które w twarz mówią kocham cię, a za plecami nienawidzę jej. Rzygam tym. Nie rozumiem jak można tak kłamać, tak oszukiwać, tak udawać. Już nie raz zetknęłam się z takim zachowaniem, ale w tej szkole występuje ono prawie u wszystkich. Lekka przesada. 
Na początku roku szkolnego byłam ciekawa, podekscytowana, chciałam jak najszybciej poznać uczniów mojej nowej klasy, językowej z hiszpańskim, IB. Szybko to nastąpiło, już praktycznie pod koniec tygodnia świetnie dogadywałam się z każdym. Wielu moich znajomych twierdzi, że jestem takim typem osoby, że już od początku przykuwam uwagę. Chciałem cię poznać, odkąd cię ujrzałem. Było w tobie coś odróżniającego cię od reszty. Cóż, pisałam ostatnio, że jestem inna. Tą swoją oryginalnością przyciągam wielu ludzi. Uciekają, gdy mnie poznają, ale przywykłam. :) Niewiele osób ze mną wytrzymuje. To trochę dziwne, bo na pierwszy rzut oka wyglądam normalnie. Nie jestem jakoś szczególnie wysoka (163 cm), mam dość długie brązowe włosy i grzywkę, która delikatnie zakrywa mi prawe oko. Warto dodać, że praktycznie codziennie układa się inaczej i mam inną fryzurę. xd Jestem straasznie blada, niektórzy śmieją się, że wyglądam jak trup. ^^" Mam duże oczy we wszystkich kolorach. To trochę zabawne, ale naprawdę takie są. W samym środku brązowe, trochę dalej niebieskie. Zazwyczaj mam ogromne źrenice, więc te dwa kolory mieszają się i tęczówki wydają się być zielone. Uwielbiam zdziwienie znajomych, gdy po spojrzeniu się w światło źrenice mi się zmniejszają i oczy zmieniają kolor. Czasem są też szare, innym razem tak ciemne, że aż prawie czarne. Kilka osób uważa, że mam piękne oczy, kilka osób uważa, że są przerażające, ale wszyscy zgodnie osądzili, że hipnotyzują. Nawet Dominik nie może się w nie za długo patrzeć, bo ma wrażenie, że przeszywają go na wskroś. Osobiście nawet je lubię. Jestem dość szczupła, ćwiczę brzuszki od dłuższego czasu. Ubieram się normalnie. Nienawidzę tego "słegowskiego" stylu, nie noszę plecaka na tyłku, conversów, vansów, bluz obey i różnych takich rzeczy. Więc czym się wyróżniam? Dajmy na to cała klasa w czymś się zgadza, ja jedyna mam odmienne zdanie, którego nie boję się bronić. Jestem sobą. Zawsze mówię to, co chcę. Zawsze robię to, co chcę. Kolega nadał mi tytuł niegrzecznej dziewczynki i niejedna osoba tak mnie nazywa (mówią na mnie również Kosa, bo nauczyciel od biologii nie umie czytać i gdy oddawał kartkówki zamiast Kasia przeczytał Kosa ;-; whatever)  Spokojnie, nie palę, nie piję, nie ćpam, nie "szukam sponsora". Ja po prostu nie przestrzegam żadnych zasad. Chcę gdzieś iść? Idę. Mogę nawet pojechać do innego miasta, jeśli mam taki kaprys. Nie ma u mnie czegoś takiego jak: "nie mogę". Rodzice i tak dają mi dużo swobody, nie interesuje ich to, czy wrócę do domu czy też nie. Gdybym tylko chciała, już dawno byłabym alkoholiczką i ćpunką, ale ja tego nie chcę. Nie robię tego z własnej woli, a nie z zakazu czy też strachu. Praktycznie nie odrabiam lekcji i nie uczę się, chyba, że coś mnie zainteresuje. Większość prac domowych robię na lekcji czy na przerwie lub też nie robię ich wcale. Nie sypią mi się jedynki, mam jak na mój gust dobre oceny. Na semestr uzyskałam średnią 4.25, miałam tylko jedną trójkę z przeklętej fizyki, której kompletnie nie kumam. .-. Na lekcjach też jakoś szczególnie nie uważam. Te sprawdziany, kartkówki są banalne. Większość rzeczy wiem tak po prostu, domyślam się lub kiedyś zakodowały mi się w głowie. Innym razem jadę na farcie. xd Częściej nie ma mnie w domu niż jestem. Źle się tu czuję. Nieustanne kłótnie, pretensje, przemoc, wrzaski, to trochę dołujące i denerwujące. Wolę siedzieć na klatce niż w ciepłym mieszkaniu. Na szczęście są osoby, do których mogę pójść. Przeważnie kręcę się po osiedlu, manufakturze, różnorakich sklepach, często odwiedzam cudze domki. xdd Czasem nawet wsiadam do autobusu i wysiadam tam, gdzie mi się podoba. Pewnie uznacie mnie za głupią buntowniczkę, ale jakoś nie zamierzam się zmieniać, jeśli o to chodzi. Gdy siedziałam po cichu w swojej łazience 24 h, doprowadziłam się do tragicznego stanu, więc nie będę tego znów próbować. Tak czuję się dobrze, więc tak będzie. Nie muszą za mną latać tłumy. Mogę nawet mieć tylko jego. Ale będę sobą. Myślcie o mnie, co chcecie. :p
Wracając do tematu: tak mniej więcej przez pierwszą połowę września lubiłam moją szkołę, dogadywałam się z klasą. Jedną z pierwszych osób, jakie poznałam był Daniel. Strasznie nieśmiały chłopak o niesamowicie pięknych niebieskich oczach. Nie znał tu nikogo. Zaprzyjaźniliśmy się bardzo szybko. Nadal pamiętam naszą pierwszą rozmowę. Zobaczyłam, że siedzi sam na korytarzu, nigdy z nikim nie rozmawia. Podeszłam do niego i spytałam się wprost, czemu nie zagada do nikogo i wciąż chodzi po szkole samotnie. Odpowiedział, że nie ma z kim. Zażartowałam, że Monika (taka jedna dziewczyna z mojej klasy, whatever xd) przyjmie go z otwartymi ramionami. Zaczęliśmy się śmiać. Tego samego dnia zgłosiłam go na przewodniczącego. O dziwo nie tylko ja uważałam, że się nadaje. Wygrał wybory. Na jego twarzy malowało się ogromne zdziwienie, ale zgodził się. Wieczorem napisał do mnie, czemu to zrobiłam. Uznałam, że on wydawał się najbardziej ogarnięty z całej klasy. Odpowiedział, że jest "ogarnięty", bo nie umie z nikim rozmawiać... Nauczyłam go. Tak jak kiedyś Mateusz nauczył mnie. Uczyniłam z niego wesołą, roztrzepaną osobę, która umie się bawić. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Spodobał mi się. Twierdził, że ja również mu się podobam. Wyglądaliśmy jak para. Codziennie wracaliśmy razem ze szkoły, trzymając się za ręce. Bardzo często się przytulaliśmy i spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Kilka jego wiadomości z treściami typu: Kocham cię i będę cię kochać na zawsze, cokolwiek się stanie nawet zachowałam. Nigdy nie było takiego twardego JESTEŚMY RAZEM, ale NIE JESTEŚMY RAZEM też nie. Łączyło nas coś bardzo dziwnego, co ciężko mi zdefiniować. Nadal mam przed oczami pewne urocze scenki, w których braliśmy udział. Błagam, nie kłóćmy się nigdy więcej. Jesteś kochana i słodka, moje życie bez ciebie nie miałoby sensu. Nie zasługuję na tak wspaniałą osobę jak ty. Daniel był pierwszą osobą, która odkryła, że się tnę. Nigdy nie powiedział mi tego wprost. Po prostu pewnego dnia wybrałam się na rajd, na którym on również był. Gdy podniosłam rękę zsunął mi się rękaw bluzki, ukazując rany. Krzyknął wtedy tylko: CO?! Zaczęłam płakać i błagać go, by nikomu nie mówił, by zapomniał. Kiedy trochę ochłonął, dotknął delikatnie miejsca, w którym się cięłam i powiedział prawie szeptem: Jestem przy tobie, wszystko będzie dobrze. Nie martw się, ułoży się, ja ci pomogę. Przytulił mnie, a potem udawał, że tego nie było, tak jak go prosiłam. Myślałam, że to ma jakieś znaczenie. Miałam cichą nadzieję, że go obchodzę. Niestety, naprawdę często się kłóciliśmy. Właściwie codziennie wyjeżdżał do mnie z pretensjami o Dominika. Przestań się do niego nieustannie kleić! Strasznie przeszkadzało mu to, że jestem z nim blisko. Ale ja się do niego nie kleiłam... Po prostu oboje potrzebowaliśmy siebie, żeby przetrwać. Robiłam coś złego? Przecież istnieje przyjaźń damsko-męska. Nieraz miałam przyjaciela płci męskiej, do którego kompletnie nic nie czułam. Ogółem jakoś lepiej czuję się w towarzystwie chłopców, mniej problemów i większe odpały. xd Według Daniela powinnam rozmawiać tylko i wyłącznie z nim, a innych mieć gdzieś. Często używał ostrych słów, bardzo mnie ranił. Jakoś znosiłam jego wybryki, aż do pewnego incydentu. Jeśli masz zamiar się z nim zadawać, możesz przestać zadawać się ze mną. Ja czy Dominik? Wybieraj. Zobaczymy. Chyba do końca życia zapamiętam te słowa. Nigdy nie kochałam Daniela, choć był dla mnie kimś ważnym. Myślałam, że mogę na niego liczyć. Ten, kto każe wybierać - wyboru nie jest wart. Jego utrata bolała. A jednak nie miałam zamiaru wracać na kolanach. W dodatku dowiedziałam się, że wszystkie te teksty o miłości słyszałam nie tylko ja, a wiele innych dziewczyn. Każdej mówił to samo. Bawił się nami. Był mistrzem, jeśli chodzi o wymyślanie pięknych kłamstw. Jednak chyba Bóg nie chciał tego tak zostawić. Zostaliśmy wybrani do robienia projektu na temat bezpiecznych ferii. Ja i on. Musieliśmy się spotkać, znów ze sobą rozmawiać, bo inaczej moglibyśmy mieć spore problemy. Zaprosiłam go do siebie, chciałam mieć to za sobą. Na początku była spina, niezręczna cisza, ale szybko się rozkręciliśmy. Śmialiśmy się jak za dawnych czasów. Świadczył o tym m. in. cudowny napis na plakacie: samochochdów. sanek Nie pytajcie. xdd Nie usłyszałam przepraszam i sama również tego słowa nie użyłam, ale można powiedzieć, że się pogodziliśmy. Odprowadziłam go na przystanek, a gdy wsiadł do autobusu - wszystko wróciło do normy. Nie, nie zadajemy się ze sobą. Rozmawiamy bardzo rzadko, przeważnie tylko wtedy, gdy czegoś potrzebujemy lub jesteśmy do tego zmuszeni. Tęsknie za tym, co nas łączyło, ale nie narzekam. Nie umiałabym znów być z nim tak blisko jak kiedyś i wiem, że on też by nie umiał, pewnie nawet by nie chciał. Żyjemy obok siebie, ale w osobnych światach. Czasem się sobie przyglądamy. Patrzymy sobie z daleka w oczy, ale żadne z nas nie podchodzi i nic nie mówi. Sentyment pozostanie, ale tak jest dobrze. 
Nienawidzę tej szkoły. Oprócz Daniela z wieloma osobami się kłóciłam/kłócę i mam już dość. Zabierzcie mnie stąd. ;-;
"All the pain I thought I knew, all the thoughts lead back to you. Back to what was never said, back and forth inside my head. I can't handle this confusion. I'm unable; come and take me away." - Avril Lavigne
Jejku, mam wam jeszcze tyle do przekazania. Nie wiem, kiedy uda mi się to zrobić, bo cała historia nie zmieści się w jednym poście... Ehh. Trzymajcie za mnie kciuki. Miałam dzisiaj morfologię krwi. Istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że mam anemię. Nie jadłam, nie spałam i proszę - nabawiłam się kolejnej choroby. Oby to były tylko przypuszczenia. :** 

8 komentarzy:

  1. I tak ta notka już jest długa, więc masz rację, że będzie lepiej resztę napisać w kolejnej ^^ Jejku, od czego by tu zacząć.... może od tego, że żurawina przeciwdziała anemii, więc może ci pomóc jakby co - wiem, bo Kate cierpiała na tą chorobę i to jej pomogło ;) Życzę Ci żeby to okazały się tylko przypuszczenia ;***
    Cóż, nie wszyscy są szczerzy, a dwulicowość jest bardzo popularna. Moim zdaniem lepiej mówić prosto z mostu jak coś się nie podoba, a nie godzić się na wszystko! Jak ktoś cię nie lubi - jego strata ;D Lepiej znaleźć sobie szczerych przyjaciół niż żyć w kłamstwie...
    Nie można myśleć tak pesymistycznie, że od razu życzą Ci najgorszego! Głowa do góry i postaraj się nie poddawać ;) Prędzej czy później zostaniesz doceniona.
    Pojawiła się pierwsza zazdrość, chociaż takie akcje są trudne, chyba postąpiłabym tak samo - dobrze, że jeszcze się tak miło skończyło i umiał przeprosić ;P
    Oczywiście przyjaźń damsko-męska istnieje i nikt nie powinien mieć pretensji, a na miłość przyjdzie czas w późniejszych relacjach! Jeszcze wiele może się zmienić, ale najpierw.... jakoś musisz przetrwać tą szkołę, która może okazać się niezłą szkołą przetrwania ;> Nie będzie tak źle, może skup się więcej na nauce i zaliczaniu sprawdzianów, a nie na relacjach z innymi - ja tym sposobem ukończyłam całe gimnazjum (ludzie tam byli baaardzo wredni >.<), a w liceum dopiero się bardziej wyluzowałam poznając zupełnie nowych ludzi i zawierając prawdziwe przyjaźnie ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. Ups, faktycznie nie przeprosił, co za gbur ;< Ale ważne, że jako tako jest u was zgoda, mimo, że to tylko takie prowizoryczne rozwiązanie ;0
    Słodycze są też dobrym rozwiązaniem na tą chorobę, a owoce żurawinki też są w tabletkach jakby co (bezsmakowych) ;)
    Może w drugim roku będzie już nieco lepiej, wszystko jest kwestią przyzwyczajenia.... Ale jak oni mogą tak gadać, że kogoś nie lubią prosto z mostu? Co za.... chamy, no! >.<
    Może na przerwach poznaj ludzi z innych klas? To też może być dobry pomysł, skoro twoi koledzy cię nie lubią, czyż nie? ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, nieraz się nie ma wpływu na przyszłość.... ale zrobiłaś przynajmniej dobry uczynek, że go dowartościowałaś ;>
    Nie wiedziałam, że słodycze nie pomagają ;( w końcu tez zawierają jakieś składniki odżywcze w sobie, szczególnie glukozę, więc zawsze myślałam, ze coś w tym jest ;D Ale za to czekolada z pewnością ma dużo żelaza, więc na bank pomaga! ^^ A z tłustych rzeczy lepiej zrezygnować nawet jeśli się nie ma żadnych chorób XD
    I dobrze, że tak się do tego przystosowałaś ;) Przerwy są krótkie, ale towarzystwo zawsze się przyda, gorzej z pracami grupowymi w klasie.... chociaż dzięki takiemu czemuś właśnie lekko poprawiliście swoje stosunki z Danielem ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Mówiąc że gdzie indziej jest lepiej zwyczajnie bym skłamała, a to nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Takie już są szkoły, dorastamy w nich i dopiero z czasem nasze zachowanie się zmienia. Będąc w technikum też mam okazję oglądać fałszywe osoby i ich fałszywe "dobre" relacje. Mowią przy tobie jedno a za tobą drugie. Ale co poradzić? Albo olać, albo wytrwać, albo zabić :)
    Oczywiście że jest przyjaźń damsko męska i sama jestem tego przykładem... chodź często nawet najlepsze przyjaźnie się burzą. Ale nie można się załamywać i masz rację Ten, kto każe wybierać - wyboru nie jest wart, więc i ja płakać nie będę, chodź chciałabym by mój przyjaciel przejrzał na oczy. Co do Daniela, wiem jak to jest gdy jesteś z kimś bardzo blisko i pryska to gdzieś odlatuje i nic nie można z tym zrobić. Bardzo dobrze to znam i godzę się z tym, nie wiem czy to dobre rozwiązanie ale sama nie wiem co robic.
    Trzymam za ciebie kciuki jak zawsze, ale jesteś silna i bez tego sobie poradzisz :)
    Miałam anemię bezpośrednio po operacji i miałam ją kilka dni i sama mi przeszła. Jakim cudem? Sama nie wiem, ale jestem przykładem tego że szybko można ją uleczyć :)
    pozdrawiam cieplutko ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. każdy kiedyś coś traci, mój przyjaciel jest zaślepiony przez inną osobę
    ale myślę że jeszcze kiedyś się opamięta ;)
    co do anemi nie ma się czego bać naprawdę :) moja koleżanka tez to miła
    i tez miała krótko, ze dwa tygodnie może. Nawet za bardzo nie wiem na czym anemia polega
    gdy ja miałam byłam po operacji i non toper miałam silne leki przeciwbólowe
    więc byłam naćpana przez kilka dni i nie pamiętam, ale wiem że miałam bo mi mówiono :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że mleczna czekolada też mogłaby pomóc,a le nie jestem do tego przekonana ;) Gorzkiej też nie cierpię XDD Może anemia sama przechodzi gdy się normalnie funkcjonuje i odpowiednio je? Nie sądzę, żeby mojej przyjaciółce tak od razu pomogła sama żurawina ;P A leki to tylko jakaś forma wsparcia ^^
    No to rzeczywiście niezłe przeznaczenie, że akurat was wybrano! Mimo, że nie przeprosił zawsze troszkę wesoło było ;D A że wróciło do normy i znów się ze sobą nie dogadujecie to już inna spawa, może kiedyś samo się ułoży lepiej... ;<

    OdpowiedzUsuń
  7. Nave! No przecież nie da się Ciebie zapomnieć, kochana! :) Tak tylko czekałam kiedy do nas wrócisz.

    Mamy coś wspólnego ze sobą... Martwimy się o innych, a mniej o siebie. Chociaż, wydaje mi się, że różnimy się tym, że ja naprawdę NIE MAM problemów! Może to się zdawać dziwne. Ale kiedy widzę jakiś problem to go analizuję i po chwili wydaje mi się, że to ŻADEN problem i właściwie nic nie trzeba robić, by go rozwiązać, bo to się samo stanie. :) Może to być trochę zabawne, ale taka już jestem. Mam na nosie różowe okulary, po prostu :)
    I widzę, że mamy zupełnie inne spostrzeżenia. Bo nie wiem czy pamiętasz, ale ja również jestem w nowej szkole (tyle, że technikum). Wspomnienia z podstawówki mam złe. Miałam straszną klasę, wiecznie się kłóciliśmy, nie wspomnę o dwulicowości jaka mnie na każdym kroku spotykała. Jednego dnia miałam masę przyjaciół, drugiego dnia przychodziłam i okazywało się, że ktoś puścił o mnie jakąś plotkę i miałam samych wrogów. Natomiast jeśli chodzi o gimnazjum to mam piękne wspomnienia (właściwie to ta sama szkoła, bo uczęszczałam do zespołu szkół, ale już inni ludzie, bo do naszego gimnazjum przychodzili wszyscy z okolicznych podstawówek). Było zupełnie inaczej!
    Szczerość zazwyczaj jest źle odbierana. Co za paradoks, prawda? Kłamiesz, jest źle, mówisz prawdę, jest jeszcze gorzej! Ale ja podobnie jak ty wybieram drugą opcję. Oczywiście niejednokrotnie na szczerości się już "przejechałam", często będąc szczerą ranię ludzi, ale przynajmniej Ci wiedzą, że mogą mi zaufać i na tym buduję właśnie swoją osobę. :)

    Pozwól, że zacytuję "To trochę dziwne, bo na pierwszy rzut oka wyglądam normalnie. Nie jestem jakoś szczególnie wysoka (163 cm), mam dość długie brązowe włosy i grzywkę, która delikatnie zakrywa mi prawe oko. Warto dodać, że praktycznie codziennie układa się inaczej i mam inną fryzurę." Serio? Ja bym do tego dopisała " z pod długich włosów wyłaniają się pojedyńcze baty - zwane dredami, a grzywka nie przysłania prawe, lecz lewe oko " <-- Tak, tak po tej dopisce mam prawo powiedzieć, iż to opis mojej osoby. Haha! Dalsza część opisu o "nienoszeniu tego i tego" też mnie dotyczy... Nie piję, nie ćpam, nie uczę się, ale mam dobre oceny... Nave, myślę, żebyśmy się dogadały, bo jestem taka sama!

    Swoją drogą, też podobno "przyciągam ludzi", ale mówią mi, że to dzięki mojemu uśmiechowi. Mam w nawyku zawsze "zacieszać", wielu twierdzi, ze jeszcze nigdy nie widziało mnie smutnej i najprawdopodobniej nie zobaczy. Jakiś czas temu w szkole niemal mdlałam koleżance "na rękach" (tak się źle czułam), ale z uśmiechem wciąż powtarzałam "jest ok, nic mi nie jest".
    I właściwie mam wrażenie, że właśnie to nas różni. Wydajesz mi się być mało szczęśliwa, nie cieszysz się z drobnostek, nie masz różowych okularów na nosie jak Aiko, Nave jest cichą, odważną, lekko ponurą osóbką. Nie wiem, może to tylko wrażenie? Wyprowadź mnie z błędu, jeśli tak.

    Takk..I nadeszła Aiko, Ta, która spamuje Ci długimi komentarzami!
    Daj znać co z tą morfologią! Nic Ci nie jest?!

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem od czego by tu zacząć...
    Ludzie się zmieniają i to właśnie najczęściej, gdy idą do nowej szkoły. Nowe środowisko, towarzystwo i w ogóle. Znam parę takich przypadków (a właściwie większość), w których fajne osoby, z którymi można było normalnie pogadać zmieniło się na gorsze. To,że się zmieniłaś zauważyłaś. Ale pocieszyłaś mnie tym,że nie jesteś jedną z tych co twierdzą,że jest im tak źle i w ogóle. Znaczy najbardziej mnie denerwują teksty w stylu "życie nie ma sensu", "miłości nie ma" itp. No, ale mniejsza z tym, pominę dalej ten temat.

    Rozumiem,że Daniel był dla ciebie kimś ważnym, przyjacielem. Ale czasem mówienie "Albo ja albo on. Wybieraj" jest najgorsze. Osobiście nikt mi tak nie powiedział, ale miałam taką sytuację,że jedna osoby nie lubiła drugiej to chciała,żebym ograniczyła z drugą kontakt do minimum. Tylko,że nikt nie powinien czuć się ograniczony. Tak szczerze mówiąc to gadanie: "moje życie bez ciebie nie miałoby sensu. Nie zasługuję na tak wspaniałą osobę jak ty" już na samym początku wydało mi się nieco dziwne. A ściślej mówiąc jak zdania wyjęte z taniej komedii romantycznej. Bez urazy, czy coś, to tylko moja opinia. Nie wiem, może jestem wyczulona na takie teksty, bo już niejednokrotnie spotykałam się z chłopakami, którzy tak mówili.

    Co do samej szczerości... zawsze uważałam ją za zaletę i dalej uważam. Nawet pomimo tego,że chodziłam do klasy w gimnazjum z dziewczyną, która była aż za nadto szczera, aż do bólu. Mogła powiedzieć "zejdź z tego świata", co nie było jeszcze takie złe albo coś jeszcze gorszego. Lubię ją, cenię z niej ta cechę charakteru, ale mogłaby czasem ugryźć sie w język, bo nie zawsze to co powie może zostać dobrze odebrane.

    Więc mam nadzieję,że jakoś przetrwasz te lata w gimnazjum. A jeszcze lepiej by było,jeśli twoja klasa okaze się nie taka zła jak myślałaś. No w sumie u mnie w gimnazjum też prawie nikogo nie lubiłam. Wsadzili wszystkie osoby z jednej podstawówki do jednej klasy. Wszystko ok, ale w tej podstawówce byliśmy z różnych klas i tak właśnie się podzieliliśmy na grupki. Obgadywaliśmy się, wyśmiewaliśmy się z siebie nawzajem, aż nasza wychowawczyni próbowała do nas przemówić. Chociaż nie utrzymuję z nimi kontaktu nie mialam innego wyboru, tylko musiałam się do nich przyzwyczaić. Może tobie też się to uda?

    I wiesz? Masz dwie cechy, które zawsze chciałam mieć, ale niestety ich nie posiadam. Dobrze się dogadujesz z chłopakami, to primo. A secundo, przyciągasz ludzi. Od pewnego czasu chciałam sobie znaleźć bliskiego kolegę. Przyjaźn damsko-męska? Why not. Właśnie o coś takiego mi chodzi. A ludzi niestety raczej odpycham niż do siebie przyciągam. I nie mam zielonego pojęcia dlaczego.

    OdpowiedzUsuń