Player

sobota, 1 lutego 2014

19. it's you, silly.

 "Oni patrzą lecz nie widza, z twojej radości szydzą, przychodzą, kiedy są w potrzebie..." - Kamil Bednarek

Mniej więcej trzeciego dnia szkoły otrzymałam informację od wychowawcy, że trafiłam do grupy zaawansowanej z języka angielskiego. Byłam trochę w szoku, nigdy nie uważałam się za jakąś wybitnie dobrą z tego przedmiotu, nie miałam pojęcia jakim cudem uzyskałam tyle punktów. Większość uczniów na moim miejscu ucieszyłaby się, ja jednak zareagowałam inaczej. Strasznie się bałam. Dopiero zaczynałam naukę w gimnazjum, w swojej grupie nie znałam kompletnie nikogo, a nie chciałam powtórki z rozrywki z podstawówki (gdy przez dziwny strach przed obcymi osobami stałam się szarą myszką bez osobowości). Wiedziałam, że powinnam się tym kompletnie nie przejmować, bo to błahostka, a jednak nie umiałam. Pierwszą osobną lekcją była informatyka. Chwilkę się na nią spóźniłam (nawet jeszcze teraz gubię się w tej szkole ;-;), więc zwróciłam na siebie uwagę klasy i nauczyciela. Przez te moje spóźnienia zostałam później ochrzczona "skarbeńkiem", ale to już inna historia. Zajęłam miejsce obok Mateusza, którego teraz mam w zwyczaju nazywać Lamą. Wtedy mi się spodobał i miałam nadzieję, że lepiej go poznam. Lama z zaciekawieniem słuchał nauczyciela, chłonął każde słowo, odrobinę mnie to znudziło. Tak, wiem, wiem, powinnam uważać, ale nigdy nie byłam grzeczną dziewczynką, przykro mi. Odwróciłam się. Po drugiej stronie siedział on. Dominik, wyższy ode mnie, blond grzywka, zielonkawe tęczówki. Uśmiechnął się do mnie. Gdybym nie miała fioła na punkcie oczu (potrafię z nich wiele odczytać... to dziwne, ale naprawdę tak jest), uznałabym, że to normalne. Jego wzrok był taki... smutny. Jakby naprawdę wiele wycierpiał, przez wiele przeszedł i siedział tutaj tylko dlatego, że musi. Uśmiechał się, będąc załamanym. Zupełnie tak jak ja. Od razu zapragnęłam go poznać. Choć wcześniej mało mnie interesował, ba!, nawet trochę mnie odpychał (nawet uznałam, że lubi się podlizywać xd), tak nagle stał się głównym tematem moich myśli. Nie, nie spodobał mi się. Byłam po prostu ciekawa. Lubię innych ludzi. Sama jestem inna. Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób tak myśli, ale słyszałam od niejednego znajomego, że różnię się od przeciętnego człowieka. Nienawidzę tego "szarego tłumu", gdzie każdy wygląda tak samo, mówi to samo, a nawet myśli to samo, gdzie wszyscy mają identyczne zdania i gnębią tych, którzy nie spełniają ich standardów. Dlatego od zawsze zwracam uwagę jedynie na tych, którzy czymś się wyróżniają. Gdy tak próbowałam odczytać nieco więcej z jego nietypowych oczu, nauczyciel informatyki zaczął sypać żartami z podtekstami seksualnymi. Zaczęliśmy się oboje śmiać (wybaczcie, taki wiek xd), nie odwracając od siebie wzroku. Nawet nie pamiętam, kiedy rozpoczęła się rozmowa. Tak wyszło, po prostu. Najpierw o nauczycielu, a potem o wszystkim. Nawet po dzwonku, kiedy mogłam udać się do koleżanek z podstawówki, ja zostałam z Dominikiem. Do końca dnia trzymaliśmy się razem. Dogadywaliśmy się świetnie, nie wiedząc o sobie nic i znając się zaledwie niecałą godzinę. To było niesamowicie dziwne uczucie. Choć przyjemne. Tak jakby wreszcie znalazła kogoś, kto mnie zrozumie. 
Tak poznałam mojego chłopaka.
Nie zakochałam się w nim od razu, broń Boże. Jego nazwisko już na samym początku wrzuciłam do szuflady z napisem: "Przyjaciele" i nie miałam zamiaru jej nigdy stamtąd wyjmować. Moją uwagę przykuł inny chłopak, Daniel. Mogłabym o nim pisać i pisać, ale nie warto. To złe wspomnienia. Zamknięty rozdział. Natomiast z Dominikiem było inaczej. Inaczej niż z pozostałymi chłopcami. Inaczej niż z kimkolwiek. Wiedział o mnie wszystko, choć nigdy nic mu nie powiedziałam. Nierealne? Tak myślałam, dopóki go nie poznałam. Gdy pytano się mnie o rany na rękach, odpowiadałam, że kot mnie podrapał. Wszyscy zapominali wtedy, nawet ci, którzy odwiedzali mnie wielokrotnie, że nie mam kota. Czasem mówiłam też, że się wywróciłam. Śmiali się ze mnie, że ja to jestem do wszystkiego zdolna. Zapominali, że od upadku nie mogą powstać rany tego typu. Może po prostu chcieli zapomnieć. Nie miałam im tego za złe, nawet cieszyłam się, że nie muszę się tłumaczyć.  Ponownie zamknęłam się w sobie. Każdej nocy siedziałam w łazience i płakałam, tnąc nadgarstki, brzuch oraz
uda. Krew spływała strumieniami po moim ciele, a ja wijąc się z bólu, choć na moment mogłam zapomnieć o problemach. To nie było najlepsze wyjście, ale cóż, próbowałam wszystkiego i tylko to pomagało mi choć w niewielkim stopniu. Przez jakiś czas. Potem zwykła żyletka przestała mi wystarczać. Nikt mnie nie rozumiał. Jesteś wariatką! Wyolbrzymiasz! Idiotko, opanuj się, bo nie będziesz miała nikogo! Ale ja już nie miałam nikogo. Podobno rodzice zawsze cię wysłuchają, postarają się pomóc, tak? No nie w tym przypadku. Tym razem to wszystko zaczęło się przez nich. Jesteś pomyłką, powinnaś umrzeć! Nie mogę na ciebie patrzeć, jesteś obrzydliwa! Chciałam śliczną, mądrą córeczkę... Czemu Bóg mnie ukarał takim dzieckiem?! Gdy słyszy się to codziennie od ludzi, których kocha się najbardziej na świecie, w pewnym momencie przybiera się podobny tok myślenia. Ciężko żyć pod jednym dachem ze schizofrenikiem i alkoholikiem w jednym oraz jego żoną, wymęczoną przez życie, która lubi wyżywać się na innych. Pech chciał, że padło na mnie. Przez czternaście lat wysłuchiwałam obelg, nabywałam siniaki, milczałam. Gdy mój ukochany tatuś rzucił się na mnie z nożem, mając zamiar wbić go głęboko w moje zranione serduszko, troszkę przestałam dawać sobie radę. W dodatku szkoła. Problemy z ocenami, rówieśnikami, fałszywe przyjaźnie, zauroczenia, nieodwzajemnione miłości. I nienawiść. Nienawiść do samej siebie. Nie wytrzymałam. Popadłam w depresję. Nikt nic nie widział. Nikt nie podał mi pomocnej dłoni. Tylko on. 
Dominik był świadkiem mojego "ataku". Tak nazywam sytuacje, w których nie umiem nad sobą panować i dzieją się różne rzeczy. Wolicie nie wiedzieć jakie, wierzcie mi, uznalibyście mnie za psychopatkę i czym prędzej odwieźli do psychiatryka w kaftanie. :) Nie wytrzymałam wtedy i powiedziałam mu odrobinę za dużo. Odparł, że wie. Wiedział od początku. Odkąd mnie ujrzał. Zawiadomił mnie jeszcze o kilku innych rzeczach, które wie. Wszystko było prawdą. Jak on to zrobił? Większość ludzi patrzy, ale nie widzi. On patrzył i widział. Zauważył moje cierpienie. Podał mi dłoń. Zaoferował pomoc. Zdawał sobie sprawę z tego, że za wiele nie jest w stanie zdziałać, ale stwierdził, że bardzo mu na mnie zależy i zrobi wszystko, co w jego mocy. Byłam w szoku. Nie zgodziłam się od razu. Nawet trochę się od niego odsunęłam. Nie chciałam, by ktokolwiek miał do czynienia z kimś tak pokręconym jak ja. Chciałam go przed sobą chronić. W mojej głowie siedzą chore myśli, potrafię tylko ranić, bliska znajomość ze mną niesie za sobą wiele przykrych doświadczeń. Nie pozwolił mi. A ja nie umiałam na długo go zostawić. 
Zakochałam się. Nie wiem, kiedy. Baardzo dłuugo wmawiałam sobie, że nic do niego nie czuję, że to tylko przyjaciel. Nawet, gdy serce biło mi jak oszalałe, gdy widziałam jego twarz, wbijałam do głowy sobie, że to nic, że przejdzie. Nie przeszło. Przerodziło się w wyjątkowe uczucie, którego nigdy przedtem nie zaznałam. Tak, wiem, mam zaledwie niecałe czternaście lat, jeszcze nic nie wiem o miłości. Po prostu znalazłam swój sens życia. TYLKO dla niego wstawałam z łóżka, myłam zęby i szłam do szkoły. Gdyby nie on, gdyby mnie nie pilnował, zabiłabym się. Próbowałam już tego. Zabrakło mi odwagi, bo nie wiedziałam, co czeka mnie po drugiej stronie. O ile naprawdę coś tam jest. Ale byłam blisko. Cholernie blisko. Przepis na śmierć jest bardzo prosty. Gorzej z przepisem na życie.
Niestety, nasłuchałam się kiedyś o osobach, które podobają się Dominikowi i byłam śmiertelnie (hah)
przekonana, że nie odwzajemnia on mojego uczucia. W końcu jak można zakochać się w niedoszłej samobójczyni? 8 grudnia wszystko się zmieniło. Choć na zewnątrz wiał mocny wiatr i było zimniej niż zazwyczaj, w moim sercu czułam przyjemne ciepło. Wieczorem wyznał mi miłość. W jaki sposób? To ty, głuptasie. Zachowam to może dla siebie. Poprosiłam go o spotkanie następnego dnia. Musieliśmy wszystko wyjaśnić. Nie wierzyłam w to. Myślałam, że to głupi żart. Może lituje się nade mną? Boi się, że odbiorę sobie życie? Nie chciałam by robił cokolwiek wbrew jego woli. Nie robił. Pokochał mnie. Nadal uważam, że to niemożliwe, że to sen i zaraz się obudzę. Gdy leżymy sobie u niego w domu na łóżku przytuleni, mam ochotę żyć. Dla niego. Jest moim sensem istnienia. A ja jestem sensem jego istnienia. Dziękuję Bogu, że mi cię zesłał. On też miał wiele problemów, też próbował różnych metod i też o mało co się nie załamał. Ratujemy siebie nawzajem. Powolutku, ale wierzę, że stanę na nogi. Muszę. Tym razem nie ma innego wyjścia. Nadal miewam "ataki", nadal często nie mogę spać w nocy i mam ochotę sięgnąć po coś ostrego. Z tego nie jest tak łatwo się "wyleczyć". Lubię powtarzać, że dla chcącego nic trudnego, więc pora nadać sens tym słowom i postarać się. 
Mówcie, co chcecie, myślcie, co chcecie. Wiem, że go kocham. Bardzo mocno kocham. I nie przestanę tak łatwo. Bo bez niego, jestem tu niepotrzebna. On mnie uzupełnia. Podniosę się niedługo. Zobaczycie. :) 
Postanowiłam powrócić na bloga. Ogółem mam zamiar znów rozwijać zainteresowania. Nie mogę przeznaczać czasu na zbędne myślenie o niepotrzebnych rzeczach i dołowanie się. Mam nadzieję, że tym razem zostanę tu na dłużej. Pamięta mnie ktoś jeszcze? Byłoby miło, nie ukrywam. :3
"You're nobody 'til somebody loves you. It's hard times when nobody wants you. Fill up my cup, don't ever stop coming. Get up on top, we'll make it pop, honey" - James Arthur


15 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohayo ♥. Dziękuję za miły komentarz <3.
    Jasne, że Cię pamiętam :D. Cieszę się, że mnie poinformowałaś o nowej notce ^_^. Ja jakoś też ostatnio w ogóle na bloga nie wchodziłam, więc wychodzi na to, że wracamy w tym samym czasie :3.
    Heh, właściwie to ten konwent nie był taki do końca "prawdziwy", bo takowe z reguły są kilkudniowe, a ten "mój" trwał tylko jeden dzień :(. Na dłuższy mama by mnie nie puściła :>.
    Jasne, kto by nie wolał poduszki z Natsu? Wzięłam udział tylko po to, żeby ją wylosować - a tu zakładki, tyle przegrać! xD.
    Hm, w Opolu będzie wiosną jeszcze SakuraCon, to cię zabiorę xD.

    Eto, to się zabieram za czytanie Twojej notki ^_^.

    O boziu, przeczytałam o Dominiku i przerwałam tylko po to, żeby tu napisać "na świeżo" (notka długa, więc pod koniec czytania już bym o tym zapomniała xd). To naprawdę urocze jak się poznaliście. Ja jakoś nie umiem swobodnie rozmawiać z kimś, kogo dopiero poznałam, a to wasze... Po prostu jak w jakiejś powieści romantycznej ^_^.
    Zawsze uważałam, że ludzie, którzy się tną są słabi albo próbują zwrócić na siebie uwagę, ale teraz... Jasne, wciąż tego nie pochwalam, ale jesteś naprawdę silna. Już dawno bym się załamała na Twoim miejscu. Ja właściwie to mam wszystko, a potrafię się dołować przez jakieś błahostki. A ty nie. Naprawdę silna. Żałuję, że nie mogę Cię teraz jakoś przytulić i pocieszyć. Naprawdę szkoda, że przez komputer nie można poczuć bliskości drugiej osoby. Może to brzmi trochę sucho albo jak puste słowa, ale naprawdę przejęła mnie Twoja historia. I wiesz co? Cieszę się, że masz Dominika. Bo chociaż ja nie jestem w stanie cię przytulić czy pogłaskać po głowie, to Dominik może to zrobić za mnie :).
    Ojejku, no to skończyłam czytać. Nawet nie wiesz jak twoje posty grają na moich emocjach. Zaczęłam czytać z uśmiechem, potem się zachwyciłam romantyczną scenką, aż w końcu prawie się rozpłakałam ze wzruszenia. A teraz się szczerzę, że mimo wszystko, zaczyna ci się układać. Tak bardzo z Dominikiem przypominasz mi mnie z drugiej-trzeciej gimnazjum. Pamiętam, też wtedy był w moim życiu pewien chłopak, nawet miał zielone oczy, tak jak Dominik. Nie wyobrażałam sobie codzienności bez niego, był sensem mojego istnienia. I naprawdę mocno go kochałam, chociaż wszyscy mi powtarzali, że jestem jeszcze za młoda, by obdarzyć kogoś dojrzałym uczuciem. Byliśmy razem prawie dwa lata - najszczęśliwszy okres mojego życia. I wciąż jest dla mnie kimś ważnym, czuję, że łączy mnie z nim jakaś więź, mimo że już nie jesteśmy razem. Z całego serca trzymam kciuki za Ciebie i Dominika, i mam nadzieję, że w waszym przypadku nie skończy się tak jak w moim. Oby Dominik okazał się lepszy niż mój-nie-mój chłopak :). Pozdrawiam cieplutko ♥.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam Cię, o to bądź spokojna. Jeju~ Tyle się wydarzyło w przeciągu tego czasu jak Cię nie było.
    Widzę jednak, że dajesz sobie ze wszystkim radę. Jak dobrze jest wiedzieć, że takie osoby jak Ty mają w kimś oparcie i w zasadzie taka miłość nie zależy od wieku i nie ma czegoś takiego jak "nie znam miłości, bo jestem za młoda". Nie, na pewno nie przy takich emocjach.
    Myślenie o takich rzeczach, złych rzeczach faktycznie nie daje się wydostać z dołka, więc znajduj sobie jakieś zajęcia, rozwijaj jak najbardziej swoje zainteresowania a będzie coraz lepiej. Zostań na dłużej, kochana i dziel się z nami emocjami :3
    Pozdrawiam ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam, ja wiedziałam od początku :)
    Znamy się nie od dziś i zawsze uważałam że blogowanie sprawia ci radość. Wiedziałam że wrócisz, Może się mylę, nie jestem jasnowidzem, ale tak czuję a gdy coś czuję ufam temu bo rzadko mnie zawodzi :) Bardzo się cieszę że jesteś tu znowu :)
    Znam twoją historię, pamiętam jak ją opowiadałaś, możesz mi wierzyć albo nie, ale było mi bardzo smutno i przykro z powodu tego ze działo się to co się działo. Zawsze boli mnie to gdy ludzie opowiadają mi o problemach a ja nie potrafię pomóc. To jest naprawdę przykre bo jest prawdziwe, bo nie potrafię. Zawsze uważałam że wygadanie się komuś z problemów pomaga, dlatego zawsze to proponuję i trzymam w sobie nie mówiąc nikomu.
    Cieszę się że udało ci się spotkać tego chłopaka, widać zamieszane są w to jakieś paranormalne siły, bo to zbyt niesamowite by działo się od tak :) Wiem ile daje miłość, wiem po sobie, moje życie też do prostych nie należało, było jak było, zapomniałam i żyję dniem a póki co nad nami niebo jest czyste i myślę że nie będzie już burz. :)
    Najważniejsze że powoli wstajesz na nogi, wiem że jesteś silna i poradzisz sobie. Jestem tego pewna siostrzyczko :)
    Gdyby coś się działo, wiesz że zawsze możesz do mnie napisać :)
    Trzymaj się Nave ♥.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak się cieszę, że wróciłaś!!! I to taka zdeterminowana *.* Oczywiście, że Cie pamiętam, przecież też prowadziłyśmy kiedyś mailową rozmowę XD No i dalej będę komentować Twoje notki ;))
    Mówią, że miłość to najlepszy lek na wszystko i widzę, że się to sprawdza! Notka długa, ale Twoje uczucia są ujęte w piękne słowa, więc musiało tak wyjść ;>
    Serio jest to chyba jakieś przeznaczenie, wierzę, że Dominik będzie Cię wspierał i szybko się podniesiesz z dołka ^^
    Co do Magi to obejrzałam to jakiś czas temu, ale ciągle wychodzą nowe odcinki, więc oglądam na bieżąco ;P A Kouha fakt, że ma dziewczęcy wygląd, ale teraz jeszcze jeden bohater jest więcej podobny do dziewczyny, więc jakoś mi to umknęło ;-) Tak, to głos Natsu, lecz sama go nie poznałam w anime, wyczytałam to na wiki, całkowicie zmienił brzmienie raczej na lepsze XD
    Tym kończę mój komentarz i mam nadzieję, że pojawi się tu jeszcze wiele notek, które będę mogła przeczytać, a w nich.... pozytywne treści i emocje! Pamiętaj, od teraz żadnych załamek i ruszaj do przodu ;*****

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę! Wróciłaś! Oczywiście,że Cię pamiętam i bardzo się cieszę z tego powodu,że będziesz kontynuowała pisanie. Mam nadzieję,że nie pominę żadnego wątku w komentowaniu wpisu.
    Nigdy nie rozumialam ludzi, którzy się tną. Nie zrozum mnie źle. Nie wyobrażam sobie ćwiczenia na wf-ie z bliznami lub w ogóle chodzenia w krótkim rękawku. Poza tym te ostre żyletki... nie byłabym w stanie się okaleczyć. Przecież ja używam noża kuchennego z taką ostrożnością, aby nigdy broń Boże przez przypadek się pokaleczyć. Z resztą ludzie często mają błahe powody ku cięciu sie którymi najczęściej jest nieodwzajemniona miłość. Jednak widzę,że ty do nich nie należysz i to Cię usprawiedliwia. Twój problem nie jest błahy. Mam nadzieję,że dasz radę.
    Masz Dominika i inne osoby. Życzę wam szczęścia ;)
    Co do miłości. Ja jako głupia nastolatka, uważałam,że to już miłość nawet wtedy gdy byłam w podstawówce. Oj tak, ale od tego czasu już zmądrzałam. Póki co mówię,że ktoś mi się podoba, zauroczyłam się lub używam innych słów, by przypadkiem ktoś mi nie zwrócił uwagi,że nic nie wiem o tym. Mam właśnie taką koleżankę, która uważa,że nie wie co to miłość (tu mogę się z nią zgodzić), a pierwsza klasa LO to jeszcze nie jest dobry wiek na związek ( i tu już mam inne zdanie). W końcu od pewnego wieku trzeba zacząć być w jakimś związku, choć może to być nawet taki nieprawdziwy.. Według mnie nawet 12 lat to dobry wiek, bo w tedy ma się jakieś doświadczenie,ze tak powiem w kontaktach z płcią przeciwną. Nie wiem,czy nadążasz za moim tokiem myślenia, ale mam nadzieję,że wiesz o co mi chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  7. No, ja na to liczę ;)) Za dużo już było tu smutnych notek, czas to zmienić! ;D A w Magi to raczej nie ma aż takiego kłopotu z rozróżnieniem płci bohaterów - wyjątkiem są właśnie Kouha i Titus XDD Teraz właśnie prowadzę już od jakiegoś czasu rozmowę z Niko o tej serii i jest ona zdecydowanie warta polecenia! Jednak jakby co (wszystkich o to błagamy) niech nie zrazi cię początek, który jest taki przewidywalny/nudny/odrzucająco przeciętny ;****

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm, chyba wprost nie napisałam, że trwał tylko jeden dzień, moja wina! :D. Hoho, to jak się spakujesz daj znać, wyjdę po Ciebie <3 ;).
    No fakt, może to była oznaka słabości, ale zdajesz sobie z tego sprawę i, jak napisałaś, przysięgasz walczyć - i właśnie dlatego uważam, że jesteś jedną z najsilniejszych osób jakie znam ^_^.
    Wiesz, może przez internet to nie to samo, ale jakby się coś stało, myślę, że możesz na mnie liczyć. I z tego co widzę, nie tylko na mnie, ale na tych wszystkich, którzy próbują cię w komentarzach wspierać jak tylko mogą. Hm, może nie wyglądałam, ale jestem osobą wierzącą i co niedzielę chodzę do Kościoła. Dzisiaj też byłam. I akurat wtedy pomyślałam o Tobie i zaczęłam się o Ciebie modlić. Nie wiem czy jesteś ateistką, czy osobą wierzącą, ale może podniesie Cię na duchu fakt, że ktoś będzie się modlił, by u Ciebie wszystko się ułożyło :).
    A co do Michała, mojego chłopaka (to znaczy - nie mojego, ale w tym przypadku nienawidzę używać słowa "ex" czy "były") to mogłabym Ci wszystko opowiedzieć, ale póki co się wstrzymam, bo jest to dla mnie zbyt delikatna i ważna sprawa, żeby pisać o niej tak publicznie, kiedy każdy znajomy może dojść do tego komentarza ^_^.
    Pozdrawiam ♥.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja się na moim blogu już raczej nie udzielam, bardzo się zmieniłam od kiedy dodałam tam ostatni post, ale nadal tutaj zaglądam i będę zaglądać <3
    A więc życzę Ci szczęścia w miłości to, że możesz przeżyć coś tak cudownego to naprawdę wielki dar. I muszę powiedzieć, że mam do Ciebie wielki szacunek, bo nie miałaś w życiu łatwo i jesteś naprawdę twarda! :) To cudownie, że się podniosłaś i się nie przewracaj!
    Powodzenia! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, poważne notki to dobre określenie ;D Ważne, że już u Ciebie jest lepiej, a opowieść o wszystkim nieważne jak ujęta będzie taką wspominką... tylko czy aby warto wspominać takie dołujące rzeczy? ;P Musi być weselej XD
    Blogi są właśnie nieraz taką formą komunikacji i to właśnie jest fajne!
    Może jak wytrzymasz do samego końca i Ci się spodoba to, kto wie, założymy fanclub Magi? ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. No to tym razem nie będę się szczególnie rozpisywać - GG nie posiadam, dlatego wpadłam, żeby podać mojego maila: Naja7797@gmail.com . Jeśli chcesz, to się odezwij, możemy tam dokończyć naszą rozmowę :). Życzę dobrej nocy ♥.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć, Nave, mi ciebie także miło poznać ^___^ twój komentarz straszliwie mnie ucieszył, poza tym w twoim stylu pisania dostrzegłam... nutkę swojego! *zaciesz* Już cię lubię <3. Będę tu wpadać częściej ^____^.
    Ojej, ten opis Dominika tak mi się spodobał *___* wiem, że to nie miało zabrzmieć romantycznie, ale zabrzmiało XD! Jak... fragment anime! Łiiii! O, a teraz zaskoczyłaś mnie tą miłością *___* a jednak! Już was kocham.
    Widzę, że temat zszedł na poważniejszy tor. Jestem w szoku, że rodzice coś takiego do ciebie powiedzieli. Chodź, przytulę! *tula* Musiałaś się czuć okropnie sama na sam z problemami. Im dalej czytam, tym bardziej mi się smutno robi i nie dowierzam.
    A ja wierzę w twoje uczucie, mimo tego, że jesteś młodą osóbką. Widać miłość wypływającą z tej notki. Widzę was oczami wyobraźni wtulonych w siebie i wspierających nawzajem. Dominik to z pewnością cudowny chłopak! Oby przy tobie trwał na wieczność! Naff ci tego życzy z całego serca :3.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem tylko anonimową dziewczyną, ale bardzo przeżyłam twoją wcześniejszą notatkę, pierwszą od tak dawna. Czytałam wcześniej twojego bloga. Cieszę się, że masz kogoś kto cię wspiera, powodzenia, wierzę w ciebie, choć w sumie się nie znamy;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku, miło. Dziękuję :* No i cieszę się, że w jakiś sposób trafiam do czytelników. Jeszcze milej by mi było, jakbyś przestała być tylko "anonimową dziewczyną". Masz może jakiegoś bloga? Albo cokolwiek na czym się w jakiś sposób udzielasz? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. przepraszam ze nie bylam w stanie ci pomoc porostu nie wiedzialam ze tak cierpisz mimo ze moglam lecz nie mialam pojecia o twoim cierpeniu, gdybym tylko wiedziala co sie dzieje... oddalilysmy sie strasznie od siebie za co tez cie strasznie przepraszam nawet nie wiesz jak jest mi teraz glupio i przykro.

    OdpowiedzUsuń