Player

wtorek, 30 lipca 2013

17. need help.

Bałam się. Tak strasznie się bałam. Bałam się ludzi, którzy mnie otaczają. Bałam się sytuacji, w których się znajdywałam. Bałam się wychodzić z domu. Bałam się do niego wracać. Nie wiedziałam, kim jestem. Nie wiedziałam, czego od siebie oczekiwać. Nie znałam sensu mojego istnienia. Gdy budziłam się rano, nie miałam pojęcia co mnie czeka i to mnie przerastało. Miałam ochotę nigdy nie wychodzić z łóżka. Niestety, do ogarnięcia się zmuszała mnie szkoła. Wychodziłam tylko po to, by jak najszybciej wrócić. Unikałam kontaktu ze znajomymi. Nie umiałam się przy nich zachować. Martwiłam się, że powiem coś nietaktownego i wyśmieją mnie, zaczną wytykać palcami. Jeśli siedziałam cichutko, nikt nie zwracał na mnie uwagi. To bolało. Cholernie bolało. Ale cóż poradzić? Wolałam po prostu zamknąć się w swoich czterech ścianach, odpalić nowy odcinek anime i nie myśleć o tym. Żyć w nadziei, że samo się niedługo ułoży. 
Pewnego dnia, nie pamiętam dokładnie kiedy to było, wybrałam się na orlik. Wszyscy, których znałam zbierali się tam i przesiadywali godzinami. Pomyślałam, że może nie będzie tak źle, że może uda mi się z kimś nawiązać więź. Myliłam się. Wszyscy wkoło wygłupiali się, śmiali, gadali jak najęci, a ja... ja nie mogłam. Odebrało mi mowę. Siedziałam z boku, przyglądając się im. Świetnie się dogadywali. Nie odtrącali mnie. Mogłam się dołączyć. Ale przyspieszone bicie serca zagłuszało wszelkie pozytywne myśli, które rodziły się w głowie. Kiedy wszyscy podnieśli się z ziemi i zaczęli wygłupy z piłką, poczułam, że to już czas. Wyszłam z boiska. Płakałam z bezsilności. Choć bardzo chciałam, marzyłam o tym, by bawić się razem z nimi, ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Nie byłam w stanie dłużej przyglądać się ich roześmianym twarzom, wolałam powrócić do swojego nudnego, szarego życia, którego nie cierpiałam. Myślałam, że gorzej być nie może. 
A teraz? Teraz wszystko się zmieniło. Teraz kocham moje życie, takim jakim jest. Wiem, że nie zawsze będzie kolorowo, wiem, że czeka mnie jeszcze wiele krętych dróg, ale wierzę, że koniec końców - uda się. Wiem, kim jestem, wiem, że mam swoje wady, zalety i w pełni je akceptuje. A co najważniejsze - wiem, czyja to zasługa. Dwóch niepozornych ludzi. 
W drugiej klasie szkoły podstawowej doszła do nas Oliwia, dziewczyna, która mieszkała kilka lat w Irlandii. Jej
znakiem rozpoznawczym były bardzo długie brązowe włosy, zawsze związane w wysokiego kucyka. Nie robiła na mnie szczególnego wrażenia. Zaprzyjaźniła się z Olą. Jeśli dobrze pamiętam, nie zamieniłyśmy ze sobą ani jednego słowa. Dla mnie Oliwia po prostu nie istniała. W trzeciej klasie wyjechała znów do taty, do Irlandii. W czwartej wróciła do nas. I co się okazało? Ola miała ją głęboko, zaczęła traktować ją jak powietrze, jakby miała pretensje o to, że wyjechała. Wszyscy zdążyli już zapomnieć o Oliwce, nawiązać nowe przyjaźnie. Wtedy zrobiła mi się jej żal. Zobaczyłam w niej siebie. Miała ten sam wzrok, wzrok ofiary podłej dolegliwości - samotności w tłumie. "Przygarnęłam ją." Zaczęło się niewinnie. Z grzeczności zagadałam. Nie pamiętam nawet tematu rozmowy. Pamiętam jedynie uśmiech, który wymalował się na jej ślicznej mordeczce, gdy podeszłam z dobrymi zamiarami. Szybko znalazłyśmy wspólny język, którego inni wokół nie rozumieli. Okazało się, że wiele nas łączy. Ufałyśmy sobie. Każdego dnia zbliżałyśmy się do siebie coraz bardziej.  Więc nie mogłyśmy tego tak zostawić. Zostałyśmy przyjaciółkami. Wiecie, co było najlepsze? Oliwia nie miała tego samego problemu, co ja. Nie bała się. Umiała zabierać głos, zdobywać znajomości. Szybko stała się... "gwiazdą." Wszyscy ją "kochali." Mogła zadawać się z każdym, ale wolała mnie. Głupią szarą myszkę. Za to ją pokochałam. Nazwałam członkiem swojej rodziny - siostrą. Miałam kogoś, do kogo mogłam się odezwać, komu mogłam się wyżalić, wypłakać. Kogoś, kto czekał specjalnie na mnie pod blokiem, kogoś kto specjalnie dla mnie poświęcał swój cenny czas...
Oto mój pierwszy wybawiciel. Kto jest tym drugim niepozornym człowiekiem? Pewien chłopak. Na imię ma Mateusz. Jest w moim wieku. Chodziliśmy razem do szkoły, ja do 6B, on do 6A. Wygląda jak dzieciak. Chudy niczym anorektyk (pamiętajcie, że ja lubię przesadzać! xD). Ogromny fan Nirvany i Micheala Jacksona. Lubi tańczyć i grać w koszykówkę. Straszny zazdrośnik (nie zazdrości ciuchów, drogich gadżetów, a np. tego, że spędziłam czas z kimś innym niż z nim). W ułożonych włosach widziałam go tylko raz i wyglądał jak przemoczony piesek. xD Ogółem swoją urodą przypomina mi pieska. ;___; Miewa czasem chamskie żarty, o które kilka razy byśmy się pokłócili. Na szczęście nie znosi tej cechy w sobie i od razu przeprasza, jeśli kogoś przypadkiem urazi.  Pechowiec. Ma niesamowicie optymistyczne podejście. Zboczeniec. Do Otaku jeszcze mu daleko, ale anime oglądać uwielbia. Gada jak najęty. A przede wszystkim - szczery. Nie zadaje się z ludźmi, do których paja nienawiścią, nie znosi dwulicowości, bardzo ważne dla niego jest oddanie się w przyjaźni. A ja jestem taką farciarą, że jego przyjaciółką zwać mogę się spokojnie. Ba! Nawet jedną z tych najlepszych!
Stwierdziliśmy to bardzo niedawno, ale blisko jesteśmy już od dłuższego czasu. A jak to się zaczęło? Wszystko wiąże się z tym, że byłam kiedyś taką chorobliwie nieśmiałą idiotką. Mateusz spodobał mi się od razu, już gdy pierwszy raz go zobaczyłam wydawał mi się nieziemsko przystojny. Chociaż... Miałam wtedy siedem lat, więc po mojej głowie chodziły raczej słówka: "śliczny". Whatever. Przez długi okres czasu nie miałam tyle odwagi, by do niego zagadać. Wydawał mi się taki odległy. W końcu kręciło się wokół niego wielu ludzi. Stwierdziłam, że nie mam żadnych szans. Więc postanowiłam dać sobie spokój. I tak go nie znałam, prawda? Więc po co zaprzątać sobie głowę kimś, o kim wiem tyle co nic? Zbędny problem. Ale... Mateusz okazał się inny. Inny od ludzi, których wcześniej mijałam na szkolnych korytarzach. Gdy wszyscy mnie ignorowali, on... pamiętał o moim istnieniu. Nie odwracał się chamsko, gdy mnie widział, nie uciekał. Jako jedyny podchodził do mnie z uśmiechem na twarzy i zagadywał. Jak gdyby nigdy nic. Jakbyśmy byli dobrymi kumplami. Gdy inni nawet mnie nie zauważali, on sam mnie witał. Podbiegał i zaczynał rozmowę. Temat mógł być banalny. "Co dostałaś ze sprawdzianu z historii?", "Weź posłuchaj, co ostatnio zrobiliśmy z chłopakami...", "Jak mnie wkurza Aśka...", "Słuchałaś tej nowej piosenki...?" Często gadał bzdury lub o rzeczach, o których nie miałam pojęcia. I CO Z TEGO? ZAKOCHAŁAM SIĘ. Wreszcie ktoś z własnej woli zwracał na mnie uwagę! Nie interesowała go to, że nie jestem lubiana, że nie odzywam się zbyt często, że patrzą się na niego dziwnym wzrokiem, gdy ze mną przebywa. Kiedy miałam przy sobie Oliwię, która przez cały czas mnie wspierała i Mateusza, który dodawał mi pewności siebie - zaczęłam się zmieniać. Chociaż... Zmieniać? To dobre słowo? Wydaje mi się, że po prostu pokazałam prawdziwą siebie, która chowała się za jakąś skorupą, którą wreszcie byłam w stanie zniszczyć. Nie bałam się już sama zaczepiać Mateusza. Najpierw prawie codziennie czekałam z nim na jego tatę, który przyjeżdżał po niego (jeśli ktoś nie pamięta - Mati mieszka w Aleksandrowie), a potem odprowadzałam go na przystanek. Niestety, tą piękną znajomość popsuła jego nowa dziewczyna, Patrycja zwana Czedarem. Ograniczała nam możliwość do spotkań. Teraz jest naszym największym wrogiem. On z nią kiedyś chodził, ja się z nią kiedyś przyjaźniłam. Aż oboje przejrzeliśmy na oczy. Czedar posiada zdolność manipulowania ludźmi. Wmawiała nam, że nas kocha, gdy tak naprawdę było zupełnie inaczej. Mnie tak naprawdę nigdy nie lubiła, gadała o mnie różne rzeczy za plecami, a pokazywała się ze mną tylko dlatego, że nie robiłam jej problemów i mogła sobie ze mną robić, co zechce. Mateusza nigdy nie kochała. Chodziła z nim, bo wiedziała, że on za nią szaleje, a biedna Patrysia nie mogła się przecież pokazywać bez chłopaka. -.-" O tym akurat wiedziałam od początku. Ale nie mogłam mu o tym powiedzieć. Obietnica mnie trzymała. Co mnie do tej wrednej szmaty ciągnęło?! Do dziś nie mogę uwierzyć, że widziałam w niej kogoś wartego uwagi... Pewnego dnia Mateusz dowiedział się o jednej aferze związanej z Julką, przewodniczącą szkoły, koleżanką z jego klasy, która również została poddana manipulacji Czedar. Patrycja wmawiała jej, że jest jej "kochaną myszką", "gwiazdką na niebie", że ją uwielbia, i kc kc kc kc i miliony buziaków. Julka nie pojechała na Zieloną Szkołę i co słyszę? "Boże, ona jest jakaś biedna, widziałaś jej dom?!", "Jest taka upierdliwa, ciągle się do mnie klei, mam już jej dość...", "Ona
tylko potrafi gadać o szkole, ubrać się nawet nie umie." Myślałam, że urwę jej ten łeb z blond cebulą na miejscu! Na szczęście Julka o wszystkim została poinformowana i wygarnęła Czedar, która umiała wydusić z siebie tylko: "CO?!". Wtedy Mateusz się od niej odwrócił. Mówił, że już dawno zaczął zauważać, że coś z nią jest nie tak. Coś w środku podpowiadało mu: "stary, wiej, to nie jest dobra dziewczyna". I wtedy co? Wtedy się zaprzyjaźniliśmy. Nikt nie stawał nam na drodze i samo jakoś tak wyszło. Znów odprowadzałam go na przystanek. Znów gadaliśmy o bzdurach. Potrafiliśmy nawet nawijać przez osiem godzin! Jechaliśmy wtedy autokarem na wycieczkę i nie mogliśmy przestać. Czuliśmy się w swoim towarzystwie tak swobodnie, nikt wkoło nie rozumiał co w temacie goleniu włosów intymnych może być aż tak ciekawego, żeby poświęcić na niego kilka godzin. XDD Nie nudziło nam się nawet przez chwilę. Nie było ani sekundy niezręcznej ciszy. Tak samo było zawsze, gdy lądowaliśmy sam na sam. Np. przegapił trzy autobusy do Aleksandrowa, a i tak nie dokończyliśmy kilkunastu tematów. :D Czułam się jak w niebie. Dotąd rozumiała mnie tak tylko Oliwia. Nie mogłam w to uwierzyć.  Nie mogę w to uwierzyć. Kilka lat temu mogłam tylko sobie na niego ukradkiem patrzeć, a dziś? A dziś przytulamy się na "cześć" i "pa". 

Mam dwóch najlepszych przyjaciół, których kocham i przy których jestem w 100000000000000000000000000000000000 % sobą. Wszystko byłoby idealnie. Po prostu IDEALNIE. Ale nie jest. Czemu? Bo ich tracę.
Oliwia wyprowadza się do Belgii. Jej tata wyjechał z Irlandii i znalazł tam pracę. Jego rodzina strasznie za nim tęskni. Zwłaszcza, że w Polsce nigdy im się nie układało. Nie przepadają za tym krajem. Nie czują się patriotami. Oliwii też Belgia strasznie się podoba. Zresztą bardzo dawno nie widziała taty i chce z nim wreszcie zamieszkać. Z nim i swoją przyrodnią siostrą.
Mateusz mieszka w innym mieście i nie wybiera się do gimnazjum w Łodzi. Owszem, będę go odwiedzać, a on będzie odwiedzał mnie. Ale ja będę miała swoich znajomych. On będzie miał swoich znajomych. Będziemy widzieli się góra raz na miesiąc. Jeśli dobrze pójdzie, oczywiście. Obierając czarny scenariusz, zapomnimy o sobie. Rozejdziemy się. Kto wie, jak to się ułoży.
Przeżywam najgorszy okres swojego życia. Ciągle tylko płaczę i płaczę. Nie mogę ich stracić. NIE CHCĘ. Znajomość przez internet nie będzie tym samym. Nie będę mogła ich przytulić. Nie będę mogła dać im buziaka w policzek. Już nigdy nie będzie tak samo. Nie radzę sobie. Nieustannie boli mnie serce. Mogę myśleć tylko o nich. Wszystko mi się z nimi kojarzy. Za każdym razem, gdy ich widzę, rozklejam się. Już za nimi tęsknię. Żyję w przekonaniu, że sobie poradzę. Muszę tylko zamknąć ten rozdział mojego życia i przejść do nowego. To nie jest proste. Zwłaszcza, że ten rozdział bardzo mi się podobał. Mogłam nazwać się spokojnie człowiekiem szczęśliwym. Człowiekiem ociekającym szczęściem. Bo nawet jeśli działo się źle, miałam ich przy sobie. Nie jestem pewna, czy będę umiała bez nich żyć. Potrzebuję pomocy. Pomocy. Pomocy. Pomocy. Pomocy. Pomocy. Pomocy. Pomocy...
 

15 komentarzy:

  1. Taka życiowa długa historia... bardzo dobrze napisane! Jeżeli przyjaciele nie dadzą się zwieść na takie głupotki to znaczy, że są wierni i warto walczyć o utrzymanie tych relacji. Ale jeśli się odwrócą to znaczy, że nie byli warci twojej uwagi. W życiu już tak bywa, raz jest lepiej raz gorzej, ale nie ma co się załamywać ;) Może to jeszcze nie koniec i znajdzie się jakieś rozwiązanie? Znajomość przez internet to nie to samo co w realu, ale zawsze jest to jakieś tymczasowe rozwiązanie, aby nie stracić kontaktu. Może nie można się przytulic i takie podobne, jednak dzielić wrażeniami i poglądami owszem, najlepiej jeszcze by było podłączyć kamerkę, aby się widzieć i rozmawiać w ten sposób. Trudno powiedzieć jak można pomóc w takiej sytuacji, raczej potrzeba czasu i czekania na rozwój wydarzeń ^^ No i nie myśleć, że od razu przyjaźń się rozpadnie! Nie ma co płakać, myślenie pozytywne górą - a może także przyjaciele coś poradzą na Twoje rozterki? Wszystkiego trzeba w końcu próbować ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepięknie opisane... wygląda to jak opowieśc z ksiażki, a nie jest.
    Nie bierz od razu złego scenariusza! Tak jak Aggie mówi: skoro jesteście naj naj najlepszymi przyjaciólmi to nie zapomnicie o sobie. Myślisz, że to bd tylko jedno spotkanie na miesiąc z Mateuszem, a może bd ich więcej! A nawet jak jedno to pewnie i tak bd to jeden z najlepszych dni w Twoim zyciu. Nawet jak oliwia się wyprowadzi to może bd przyjeżdżać choć na wakacje do Polski. Zostaje też właśnie internet, a może i nawet lepsze by było pisać te nasze stare listy. Prawdziwi przyjaciele zostają na zawsze, więc bierz te słowa na poważnie i staraj się by się spełniły!
    Jeśli coś źle ujęłam to przepraszam, ale za bardzo nie potrafię radzić ludziom ; - ; Ale bierz się za siebie dziewczyno! Jesteś jeszcze młoda! Ciesz się życiem!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu, okropnie smutne. Znam ten stan. Niegdyś sama miałam ukochaną paczkę przyjaciół, z czego stawałam się coraz bardziej samotna, bo inni woleli inne drogi.. Powiem Ci tak - to bardzo zmienia człowieka. I trzeba wielkiej siły, żeby zatrzymac szczątki siebie. Oby Ci się to udało.

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie też nn :). Na razie nie czytałam twojej notki, ale na pewno ją przeczytam w najbliższym czasie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, tak sobie myślę, że może oni pojawili się w Twoim życiu, żeby Cię czegoś nauczyć? Żeby nauczyć Cię dogadywania się z ludźmi. Nie zapominaj, że udało Ci się zaprzyjaźnić z takimi osobami. Fajni ludzie są wszędzie, w nowej szkole NA PEWNO poznasz kogoś miłego. Nie mówię, że zastąpią Ci Mateusza lub Oliwię, bo to niemożliwe, ale jeżeli trochę się na nich otworzysz (a przecież Twoi przyjaciele pokazali Ci, że to potrafisz), pomogą Ci się podnieść :). Głowa do góry, przede wszystkim pamiętaj, żeby się nie załamywać :). Kontakt z Oliwią i Mateuszem nie musi Ci się koniecznie urwać, jeszcze wiele może się wydarzyć, tylko pamiętaj, żeby "myśleć o rozwiązaniu, a nie o problemie". Pozdrawiam i trzymam kciuki, żeby się wszystko ułożyło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem co czujesz. Ja nigdy nie byłam lubiana, ani w podstawówce, ani w gimnazjum. Miałam potem jedną przyjaciółkę, ale za często byłam o nią zazdrosna, co wywoływało kłótnię między nami. Teraz chodzi ona do innego liceum, ale na szczęście jedziemy tym samym autobusem do szkoły, więc często się widzimy. Wiem, ze trudno ci się rozstać z przyjaciółmi, ale nie możesz zapominać, że dzięki nim otworzyłaś się na świat. Oni na pewno nie byliby szczęśliwi gdybyś znowu się zamknęła w sobie. Nie poddawaj się, wierz w siebie, tak jak oni wierzą w ciebie. Może poznasz nowych przyjaciół, z którymi będziesz szczęśliwa. Moim zdaniem wasza trójka powinna sobie kupić kamerki z mikrofonem i zainstalować skypa. Moja siostra dzięki temu pojedzie na wakacje z chłopakiem z Warszawy, którego poznała 4 lata temu i od tego czasu widzieli się tylko raz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Faktycznie, Tonari mogło mieć lepsze zakończenie! Taki zmarnowany potencjał, ale śmiechu podczas oglądania było ^^ Haru i Shizuku, świetna parka XD

    OdpowiedzUsuń
  8. W podstawówce miałam odwrotną sytuację. Najpierw znalazłam koleżanki, bez których nie mogłam żyć. I tak było przez kilka kolejnych lat. W czwartej klasie coś się zaczęło psuć,ale jeszcze było w miare ok. A w piątej...straciłam je. Tak po prostu. Miały swój zamknięty krąg do którego nie chciały mnie wpuścić i mnóstwo innyvh znajomych o których ja nie miałam pojęcia. A najgorsze jest to,że poszłam za nimi do gimnazjum na ten sam profil co one, myślałam,że wtedy się jakoś ułoży. Dopiero w gimnazjum przejrzałam na oczy. Dopiero potem stałam się nieśmiała. Nie wiem,czy dalej taka jestem,czy juz trochę się zmieniłam.Trudno stwierdzić.

    To taka krótka historia z mojego życia. Może to nie zbarzmi zbyt pocieszająco,ale przyjaciele nie tylko odchodzą,ale też przychodzą. Z resztą przecież idziesz do gimnazjum, a to oznacza, nową klasę, nowe znajomości. I niekoniecznie musisz tracić kontakt z Oliwią i Mateuszem. Wiem,że nie będzie tak samo jak teraz ale jakoś dacie radę. Jest dużo osób ktore mają znajomych gdzieś daleko i w obecnych czasach zawsze znajdą się jakieś sposoby. Są na przykład komunikatory typu facebook albo nawet lepszy byłby skype. To tak było do Oliwi... Nie wiem jak daleko jest ten Aleksandrów,ale jeśli niezbyt daleko to przecież możecie się widywać i przyjeżdżać do siebie. 3maj się :)

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie nn. Toanri najpierw czytałam mangę, a potem dopiero okazało się, że anime będzie wychodzić. Tak samo było z Kamisama Hajemashita ( nie wiem czy dobrze napisałam). Na bieżąco czytam obie te mangi po angielsku. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie nn ( już druga :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Nn. xD I dzięki za komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Napisałaś to tak pięknie... Nie wiem jak Ci doradzić. Po prostu wirtualnie Cię przytulam i mam nadzieję, że jakoś się ułoży.

    OdpowiedzUsuń