Player

wtorek, 12 marca 2013

14. Byłem, kim byłem. Jestem, kim jestem. Stanę się, kim zechcę.

Jak ja nienawidzę być chora! T^T Owszem, są i pozytywy tego stanu, jak np. wylegiwanie się całymi dnia w ciepłym łóżku (co jest wręcz idealną okazją do przeczytania pożyczonych tomików Death Note... dlaczego ja się za to wcześniej nie zabrałam? *-*), ale gdy wszystko mnie boli, nie mogę się skupić na żadnej czynności mimo starań. Teraz też co chwila kasuję napisane zdania i poprawiam je w nieskończoność. Mój organizm nie jest przystosowany do takich zmian pogodowych, więc to było oczywiste, że niedługo wyląduję w domu z gorączką. A miała być taka piękna, wczesna wiosna. Jakoś nie widzę jej pod tymi tonami śniegu... Dobra, koniec z użalaniem się. Przejdźmy do konkretów.
Dla wszystkich tych, którzy wcześniej mnie źle zrozumieli: Od-Nave powstało jako pamiętnik i pamiętnikiem pozostanie. Nie założyłam bloga jedynie po to, by gdzieś się wyżyć i móc ujawnić zainteresowanie pisarstwem. Oprócz tego chciałam podzielić się sobą z całkiem obcymi ludźmi, którzy mogą na sprawy przeze mnie opisane patrzeć obiektywnie. Ale jaki był główny cel? Móc wracać do przeszłości. Opisując gdzieś w otchłani internetu nabyte wspomnienia, zachowuję je. Cenie sobie każdą chwilę swojego życia i wszystko chciałbym zapamiętać tak długo, jak tylko mogę, a blog zdecydowanie mi to ułatwia. Często odwiedzam sobie stare dzieła, przypominając co tam ciekawego działo się u mnie kilka miesięcy, czy nawet lat temu. Miło jest o tym czytać i porównywać poprzednie rozumowanie do obecnego. Dlatego tak łatwo nie zrezygnuję z opisywania mojego życia. Chciałam po prostu dać sobie większe pole do popisu. Po prostu prócz pamiętnika, będę pisać również artykuły dotyczące moich aktualnych przemyśleń. Na tym w moim mniemaniu polega tematyka: "O wszystkim i o niczym" :)
A skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy, mogę spokojnie zabrać się za recenzowanie ostatnich dni. Hm... Chyba słowo "ostatnich" nie za bardzo tu pasuje... W końcu mam spore zaległości w zanęcaniu was codziennością :D
Eh, lećmy po kolei... 

Już przed feriami zyskałam nowe przezwisko. Nigdy wcześniej żadnego nie posiadałam, większość zwracała się do mnie po imieniu, jedynie cztery, góra pięć osób mówiło na mnie od czasu do czasu "Miśka". Słowo to nie miało żadnego ukryte znaczenia, po prostu stwierdzono, że to określenie do mnie pasuje ^.^ Ale nie przyjęło się. Już przez ponad miesiąc zwana jestem... *werble proszę*... Mama. Matka, matulka, mamusia, mamuśka itp. Wszystko zaczęło się od Kamila, czyli syna mego pierworodnego, do którego w dziwnym zwyczaju miałam zwracać się "synek". Sama chciałabym wiedzieć czemu O.O Może dlatego, że od dawna marzę, by w przyszłości mieć prawdziwego syna *-* Chciałabym wychować go na prawdziwego dżentelmena, który nie odważy się nigdy podnieść ręki na kobietę, a gnojom, którzy mają czelność krzywdzić niewinnych ludzi (tak jak mojego dziewiętnastoletniego kolegę Mateusza, którego dość niedawno zadźgano nożem, gdy postawił się w obronie dziewczyny... Mówili o tym w wiadomościach, może słyszeliście. Podziwiam cię, Mateuszu, spoczywaj w pokoju i wiedz, że jesteś naszym bohaterem [*]), łamać szczęki. Ba! Tak im nakopie, że w życiu już się nie odważą nawet najdrobniejszego przestępstwa popełnić! Uwaga, ludzie, bójcie się mojego przyszłego syna! =w= Ekhem... wracając do tematu: skoro Kamila nazywałam synkiem, on nazywał mnie matką. Szybko spodobało się to innym i tak oto zyskałam trzynastoosobową gromadkę dzieci XD Jedynie Łukasz stwierdził, że on "nie chce jeszcze zwariować" XD Ksywka bardzo mi się spodobała, dzięki niej mogę do znajomych mówić również "mała/y" czy "młoda/y". Często również gdy ktoś zwraca mi uwagę i próbuje udowodnić, że się mylę, stwierdzam, że żyję już za długo na tym świecie, by nie wiedzieć co jest grane. A jeśli ktoś mnie denerwuje, daję mu po prostu szlaban XD Kiedy dzieciaki wypytują mnie o ojca, odpowiadam: "Wiecie, była mocna impreza, sporo alkoholu, nagle zgasły wszystkie światła no i... jakoś poszło" :P Może i brzmi to jak jakaś denna zabawa w dom, ale przykro mi, w naszej szkole jeszcze nigdy nie wykryto kogoś normalnego ^w^
W ostatni dzień szkoły przed feriami mieliśmy "Mam Talent" i "You Can Dance", na którym dowiedziałam sie, że moja słynna podstawówka pod numerem 35, skrywa wielu niezwykle uzdolnionych uczniów O.O Chodzi mi głównie o pewnego chłopca z czwartej klasy, Kubicę oraz Julkę z VIa. Z każdym z nich znałam się od dawna, a jednak nie miałam pojęcia, jak wielki potencjał skrywają... Chłopak z czwartej zajął III miejsce i zaprezentował układ taneczny do jakiegoś dubstepu, wykazał się niezwykła mową ciała :) Kubica zajął I miejsce w "Mam Talent", grając "Nothing Else Matters" Metallici na gitarze elektrycznej (wygrał szósty raz z rzędu, szacun :3). Julka natomiast występowała w obu konkursach. W YCD tańczyła wraz z innymi dziewczynami z VIa, ale tylko ona dobrze się ruszała. Pozostałe - pożal się, Boże... :/ W MT zaśpiewała piosenkę z "Titanica", którą mnie po prostu urzekła... To było coś pięknego. Kocham historię "Titanica" całym sercem, film oglądam co roku dosłownie od urodzenia i nadal nie zdążył mi się znudzić. W życiu bym nie pomyślała, że ktokolwiek może zaśpiewać tę piosenkę równie cudownie. A jednak. Naprawdę żałuję, że nie nagrałam tego cuda, ale byłam zbyt wniebowzięta :P Moim zdaniem to właśnie Jula powinna wygrać. Jurorzy jednak zadecydowali inaczej, Kubica wygrał z nią zaledwie połową punkta. Jestem ciekawa kto nie był w stanie napisać przy jej nazwisku pełnej punktacji...
No dobra, ale z naszej klasy występowała tylko jedna osoba, druga była w jury, a co robiła reszta? Chyba nie chcecie wiedzieć XD Ważne, że młodsi z pewnością nas zapamiętają, a na tym nam przede wszystkim zależy :) 35 bez nas nie może być tym samym, hehe ;D

 A jak minęły mi ferie? Ciekawie. Miałam zamiar spędzić je, leniuchując i poddawać się przyjemności uroczego nicnierobienia, ale dość szybko zmieniłam zdanie. Już w poniedziałkowy poranek dopadła mnie straszliwa nuda, którą musiałam czymś zabić. Na szczęście znajomi czuli się podobnie. Zebraliśmy ośmioosobową grupkę, którą codziennie gdzieś wychodziliśmy. Spacerom, zakupom i innym atrakcjom nie było końca. Samą Manufakturą zdążyliśmy odwiedzić chyba milion razy. Najbardziej w pamięci zapadł mi pewien obcy chłopak, który uwziął się na mnie, Werkę i Wudzię któregoś dnia. Wyglądał na mniej więcej siedemnaście lat. Wraz ze swoim towarzystwem cały czas za nami chodził i naśladował nasze poczynania XD Np. gdy się śmiałyśmy, on robił to samo, wchodził do tych samych sklepów itp. Kiedy Wudzia usiłowała nam zrobić zdjęcie, zasłoniłyśmy twarz, bo nie miałyśmy na to ochoty. Gdy odsuwałam dłonie, zauważyłam, że on również ma twarz zakrytą rękoma. Nie poznałyśmy jego imienia, ale mam w telefonie jego fotkę. Sam się o to prosił XD Ah, niektórzy to naprawdę nie mają co robić…
 Deklarację do gimnazjum oddałam już wczoraj, więc wszystko już postanowione. Nie informowałam was o moich wahaniach odnośnie nowej szkoły, bo nie należały raczej do interesujących. Postanowiłam więc zaczekać do podjęcia ostatecznej decyzji. Wątpie, byście jeszcze z poprzedniej, onetowej odsłony Od-Nave pamiętali, co na ten temat mówiłam, więc pozwólcie, że przypomnę i dodam nieco więcej. Do wyboru miałam aż siedem różnych gimnazjów, ale żadne z nich nie spełniało moich oczekiwań w 100 %.
1.  1. Dwunastka – szkoła sportowa. Są tam również klasy z naciskiem na inne przedmioty, więc tak do końca nie odpada, ale jej wygląd zenwętrzny jak i wewnętrzny… odpycha. Wszystko wygląda jakby się miało zaraz zawalić… W dodatku szkolne korytarze przypominają szpital. Już po pierwszej wizycie zadecydowałam, że nie wybiorę się tam w przyszłym roku, a oni nas ciągle zapraszają. Jak w innych szkołach byłam po razie, góra dwa, tak tutaj sześć! Takim sposobem na pewno mnie nie zachęcają, raczej irytują -.- Cały nasz rocznik skreślił dwunastkę już dawno temu.
2. Piętnastka – jeśli się nie mylę, drugie gimnazjum w rankingu miasta Łodzi. Ogółem prezentuje się nieźle, ale poziom jest niezwykle wysoki. Wybiera się tam Studnia, chyba najmądrzejszy uczeń całej naszej podstawówki (pff… kujon XD) i nawet on boi się, że sobie tam nie poradzi. Nie na moją pustą głowę.
3. Dziewiętnastka – znajduje się strasznie daleko, nawet nie mam do końca pojęcia gdzie. Nie cieszy się dobrą opinią, ale dla mnie jest neutralna. Dość sporo osób od nas tam idzie, głównie dlatego by… mieć obstawę. W starszych klasach mamy naszych poprzednich szóstoklasistów, którzy każdą szkołą, w której się znajdą – rządzą. Po prostu należy do nich, nawet nauczyciele mają tam mało do gadania. Osobiście ich nie znoszę i miałam nadzieję, że już nigdy ich nie zobaczę, więc nie kręci mnie możliwość ponownego przebywania z nimi w jednym budynku.
4    4. Szóstka – patologiczna rejonówka. Chodził tam mój brat i co? Nawet nie skończył szkoły średniej. Szóstka od środka nie wygląda źle, sama w sobie złą szkołą CHYBA nie jest, ale znam moje okolice, których każdy się boi, więc sami wiecie… Jakoś nie kusi mnie przedwczesne zajście w ciąże czy próbowanie narkotyków, co tam jest na porządku dziennym. Na dniach otwartych widziałam trzy pierwszoklasistki z brzuchem… Nie przez duże „N”!
5. Jedynka – zaraz po piętnastce. Niewiele o tej szkole wiem, oprócz tego, że trzeba być chyba prawdziwym geniuszem, by sobie tam radzić bezproblemowo… Lub mieć wielkie ambicje jak Wiktoria, która widzi w tej szkole coś niesamowitego -.-  Ania, która aktualnie jest w drugiej gimnazjalnej, skończyła 35 ze średnią 6.0. Poszła do jedynki i czym prędzej przeniosła się, ponieważ nie dawała sobie rady O.o Chyba nic więcej dodawać nie muszę.
6. Dwadzieścia sześć – chodzi tam moja bliska koleżanka z dzieciństwa i strasznie poleca. Niestety, nic konkretnego się nie dowiedziałam, a nie miałam okazji samodzielnie placówkę przebadać, więc wolałabym nie ryzykować.
7. No i wreszcie Ósemka – szkoła, którą wybrałam. Poziom jest wręcz idealny. Ani za wysoki, ani za niski. Wielu afer nie ma, jedynie klasa ogólna podpadła kiedyś z przemycaniem prochów, ale mogę się założyć, że wszędzie znajduje się takie nieciekawe towarzystwo i nigdzie się tego nie uniknie. Osiem cieszy się dobrą opinią. Jeszcze nie spotkałam się z przypadkiem, który by żałował choć minimalnie tego wyboru. Jest wiele wycieczek, wymian. Gimnazjum otrzymało order „odkrywcy talentów”. Uczęszcza tam wielu moich znajomych, których darzę sympatią. Oprócz zeszłorocznych szóstoklasistów chodzi tam również Ania, moja kuzynka oraz Szymon, kolega rodziny. Wnioskując z ich opisów, myślę, że będzie raczej przyjemnie ;) Oprócz mnie, wybiera się tam również dość wiele osób, które udało mi się namówić. Mianowicie Ola, Wudzia, Werka, Paula, Kubica, Lidka (eh -.-), Piotrek, Mati, Bodzio, Szymon, Julka oraz Ala. O dziwo wszyscy wybraliśmy taką samą klasę, czyli językową z hiszpańskim. Jedynie Kubica wolał pójść na niemiecki, bo uparł się, że bardziej mu się przyda. Uważam, że ma rację, ale hiszpański jest o wiele prostszy i przyjemniejszy ^^ Zresztą mama zdążyła mnie nastraszyć, uczyła się niemieckiego cztery lata w liceum i miała z nim ogromne problemy. Jechała na samych dwójach, byle zdać, a kiedy szkołę skończyła, nie umiała się nawet przedstawić :/
A co działo się u mnie w szkole po feriach? W pierwszym tygodniu łaziłam właśnie po drzwiach otwartych, również tych odbywających się u mnie, w 35. Biedne, małe, jeszcze o niczym nie mające pojęcia dzieci, już chyba nigdy tutaj nie wrócą XD Nie moja wina, że to akurat przy nich powstawały teksty typu: „Masz fajnego banana, normalnie po durexa lecę” (by me) czy „Mogę napompować twoją pompkę?” (by Wero) XD No cóż, dojrzewanko, każdy jest zboczony na swój sposób :3 Ale wierzcie mi na słowo, ja to już w szczególności, misiaczki :***
Zaś w drugim tygodniu miałam rekolekcje. Z jednej strony fajnie, bo nie mamy lekcji, ale z drugiej… już nie tak kolorowo. Mowy zakonnic wiały nudą. Nie moja wina, że każdy zakamarek duszy nakazywał robić wtedy co innego. Koniec końców pożegnałam się z wzorowym zachowaniem na koniec roku. Nigdy do mnie nie pasowało, po prostu nauczyciele rzadko zwracają mi uwagę. Szkoda, ale z bardzo dobrym przecież da się żyć :P Zresztą to nie przeze mnie, to wszystko przez zakonnice. W końcu kto normalny każe nam się najpierw wyspowiadać, a potem wali tekstami typu: „Boicie się, że ksiądz wyjdzie z konfesjonału z wielką pałą?” lub „Weźmie cię i obejmie całym swoim wielkim”? Nadal nie jestem w stanie rozszyfrować o chodziło z „wielkim”, ale siostry mówiąc „pała” miały chyba na myśli pałkę policyjną XD
Choć podczas rekolekcji i zostawania na boisku po wizytach w kościele było wiele pomp, spotkało mnie również coś przykrego. Otóż Czedar od zawsze uznawałam za przyjaciółkę. Prawda, od ostatniego czasu dużo rzadziej spędzałyśmy razem czas, ale nadal miałam wrażenie, że między nami jest po staremu. Częściej teraz zadawałam się z moją klasą, w końcu zżyliśmy się w tym roku, o czym mówiłam już dość dawno temu. Już wszyscy zdążyli zauważyć moją zmianę (jeśli ktoś nie wie o czym mówię, zapraszam do postu jedenastego pt. „Na wyboistej drodze do szczęścia”), ale każdy twierdził, że jest to zmiana jak najbardziej na dobre. W końcu co złego jest w pewności siebie i dążeniu do bycia sobą przez cały czas? Czedar jednak uważała inaczej. Z jej ust dowiedziałam się, że zmieniłam się na dużo gorsze i z miłej, serdecznej dziewczyny, zrobiłam się chamska i wszystko mi wisi. Rozumiem, gdyby wyrzuciła to z siebie podczas jakiejś kłótni. Ale ona po prostu podeszła do mnie i powiedziała wszystko prosto w twarz. Prawdziwa przyjaciółka jest chyba w stanie tolerować nie tylko zalety, ale również wady nie sądzicie? Zresztą ona mnie nawet w nowej odsłonie nie znała! Takie coś o mnie mogła wiedzieć Oliwka, Paula, Kamil i inni członkowie „mojej bandy”, ale z pewnością nie ona. Gdy opowiadałam o tym paczce, stwierdzili, że nie wiedzą co jej odwaliło, bo ja to jestem aż za miła :D Nie wisi mi wszystko. Od teraz wisi mi ona. Wisi i powiewa na wietrze =.=  
Ale cóż, dzięki Czedarkowi zdobyłam nowe motto życiowe. „Byłem, kim byłem. Jestem,  kim jestem. Stanę się, kim zechce”. Cytat pochodzi z piosenki Kamila Bednarka pt. „Jestem”. Te słowa wiele dla mnie znaczą, kieruję się nimi, więc nie zdziwcie się, jeśli zaczną się wszędzie pojawiać :3  

„Cieszę się, że sam dla siebie sobą pozostałem”

:****


 
  














     Edit:
1  01. Jak widzicie, na blogu widnieje nowiutki szablon. Poprzedni już mi się po prostu przejadł ;) Nagłówek wykonany jest przez przecudowną Toramee, której jeszcze raz serdecznie dziękuje ;****
0   02. Na pytania w TAG'u postaram się odpowiedzieć w następnej notce.
     03. Wszystkiego najlepszego dla Niko! Zdrówka, szczęścia, spełnienia marzeń! Reszta życzęn na GG :D


31 komentarzy:

  1. Oświecisz mnie skąd pochodzi tekst z tytułu tej notki? Bo jakiś znajomy mi się wydaje.
    Także często czytam swoje dawne blogi, a armsofera tamtych czasów jest niesamowita. Idealny sposób na mały powrót do przeszłości (;
    Hahah, opowiadalaś mi na gg o swojej roli mamuśki xD Także marzy mi się wychowanie takiego syna *-* W dzisiejszym świecie dżentelmeni to niestety gatunek powoli wymierający. A to źle.
    U nas w podobnych sytuacjach gdy pytają o ojca (mamy podobne zajawki :P) odpowiadamy "nie wiem, ciemno było" xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz musiałam podzielić na 2 części, bo poprzedniej nie mogłam kontynuować, nie wiem czemu O.o
      Wiele spraw opowiadałaś mi już na GG, więc już tu ich omawiać nie będę ;)
      Twoja mama ma rację, niemiecki jest okropny.
      W kwestii gimnazjum sądzę, że dobrze wybrałaś ;)
      O, doszłam do końca notki i już wiem skąd ten tytuł xD

      Usuń
  2. U mnie nowa notka, zapraszam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja taka byłam, że wybrałam gimnazjum 255 km od mojego miejsca zamieszkania. Matka wrzeszczała "Przecież jesteś dzieckiem! Nie możesz!". xD
    Twoja mama dobrze mówi. :D Niemieckiego uczę się od 4 klasy podstawówki i pomimo tylu lat, nie potrafię się wysłowić. Ewentualnie takim głąbem jestem. :D

    U mnie rekolekcje dopiero od poniedziałku. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki tam komentarzyk na pocieszenie ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. taa, niemiecki. same zło szatańskie. znam to. jestem dobra w językach, a mimo to po prostu przy nim wymiękam. może to sama niechęc do tego kraju?
    gimnazjum.. masz szczęście, że masz wybór. ja miałam właściwie, ale oba gimnazja są podobne, może nasze troszkę lepsze, a do tego drugiego miałabym dłuższą drogę. cóż.. palenie, picie, cpanie i ciąże są właśnie na porządku dziennym. nauczyciele niezbyt się tym przejmują, dyrektor to, tak zwany przeze mnie, Szary Pan, zawsze z kamienną miną i przymkniętymi bez wyrazu oczami. lubię tę szkołę jedynie za ludzi, którzy mnie w niej trzymają i niektórych nauczycieli. dyscyplina, poziom, te sprawy - doprawdy, marnie.
    mówisz, przyjaciółka? masz rację. przyjaciółka powinna zostac mimo wszystko. jeśli nie zrozumiała twojej zmiany, nie jest ciebie warta.
    u mnie nn (:

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej, to nie zazdroszczę. U mnie w domu są takie temperatury, że się żyć odechciewa, dlatego byle zima mnie nie złamie. Ogólnie, nauczyłam się pokonywać grypsko, bo w liceum tydzień urlopu jest jak strzelenie sobie samobója. Nie do nadrobienia. XD
    ~*~
    Dobrze, że dbasz o to, aby każdy Cię zrozumiał, to ważne, szczególnie w czasach gdzie plotka na plotce plotkuje.
    Denna zabawa w dom?! Dziewczyno, mam 17, a moje najlepsze przyjaciółki: jedna jest moją matką, która wykorzystuje dokładnie te same sztuczki! Natomiast, druga jest moją siostrą i innymi osobami... XD
    ~*~
    Dostrzegać talent u innych bez zazdrości, bezcenne. :3 Sporo ćwiczeń trzeba, aby głos był mocny. Kurczę
    Dziewczyno, wahania przy wyborze szkoły? Spontanu trochę! Mój wybór polegał na tym, że... wybrałam najbliższe liceum, które miałam pod ręką. Nie poszłam na żadne targi, nic nie czytałam, a mimo to- jest cudnie. :3 Oprócz klasy. > >
    ~*~
    Oj. Myślę sobie, że musisz się nauczyć przyjmować krytykę. Nie możesz przekreślać osoby tylko dlatego, że powiedziała Ci co sądzi. Nie zawsze będziesz spotykała na swojej drodze przychylne wobec Ciebie osobistości. Czasem trzeba naprawdę sporo się nagimnastykować, żeby Cię zaakceptowali. Może była zdziwiona tak nagłą zmianą? Może ich nie lubi i nie potrafiła sobie z tym poradzić, dlatego tak zareagowała?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha XD W takim razie, pozdrów matkę! :D
      Spontan przy wyborze szkoły, w której mam się męczyć przez następne trzy lata? O.O Wow, musiałaś mieć ogromne szczęście, że dobrze trafiłaś... Gdybym ja miała pójść do pierwszej, lepszej szkoły padłoby pewnie na rejonówkę, na temat której gdybym miała być w tej sprawie wyluzowana, nie szukałabym wielu informacji. Ale należę do osób, które lubią przemyśleć poważniejsze wybory, więc bez problemu dowiedziałam się, że jest to najgorsza szkoła w całym mieście, którą odradza każdy, kto przekroczył jej progi. Ja tam bym chciała coś z tego wynieść, a nie jedynie chodzić, "bo trzeba". Heh, jesteś pierwszą taką osobą, którą spotykam, reszta znajomych panikowała podobnie XD
      Krytykę? Przepraszam bardzo, ale co?! Przyjaźniłyśmy się od kilku lat, w między czasie każda się zmieniała, wyrabiała własny charakter, ale lubiłyśmy się, wiele razem przeszłyśmy, więc każda próbowała akceptowała się nawzajem. Rozumiem, że coś w moim zachowaniu mogło jej się nie spodobać, ale naprawdę da się to wytłumaczyć na spokojnie, a nie od razu jechać, wiedząc, że jestem osobą wrażliwą i wezmę to do siebie. Zresztą mówię, od jakiegoś czasu rzadko gadałyśmy, więc nawet nie zdążyła poznać "nowej mnie". A przecież nie ocenia się książki po okładce. Nie potrzebuje miliona przyjaciół, wystarczają mi tylko ci zaufani, zawsze myślałam, że ona do nich należy, a tu nagle okazuje się, że mnie nawet nie lubi. Raczej nie domyśliłabym się tego po wielokrotnie używanych słowach:"Kochana jesteś, myszko". Jedyny plus jest taki, że powiedziała mi to w twarz, a nie jechała za plecami. Za to szacun. Wyrządziła mi przykrość, ale nigdy jej nie skreśliłam. Nienawidzę się kłócić, a już na pewni nie z bliskimi. Kiedy chciałam wszystko odkręcić i się dogadać, usłyszałam tylko:"Daj mi spokój". Ja dziękuję za taką krytykę. Jakoś mi się nie uśmiecha jej znosić.

      Usuń
    2. A! Zapomniałabym... Masz całkowitą rację, nie radzę sobie z przyjmowaniem krytyki. Możliwe, że wynika to właśnie z wrażliwości. Wszystkie ataki biorę do siebie :/ Inaczej bym przecież nie odpowiadała na komentarz XD

      Usuń
    3. Hah, tylko wiesz, nie atakowałam, broń Boże! : )
      Nie miałam zamiaru, po prostu chciałam Ci to uświadomić, bo jeśli nie zauważyłabyś tego teraz, później mogłoby Cię bardziej boleć.
      ~*~
      W każdym razie, widzę to tak. Dziewczyna zdecydowanie nie jest przyzwyczajona do zmian i możliwe, że chciałaby żeby wszystko było po jej myśli. Ty natomiast przekreśliłaś schematy i po prostu ją to przerosło.
      Trzymaj się siebie! <3

      Usuń
    4. Nie, nie potraktowałam tego jako atak, spokojnie ;) Mówiąc "ataki" miałam na myśli ogółem, gdy ktoś mnie krytykuje. Nie chodziło mi o ciebie, no co ty :P
      Możliwe, możliwe, ale ona sama od początku naszej znajomości nieraz się zmieniała. Jednak uważam, że przyjaźń polega m.in. na akceptacji... Rozmyślałam jeszcze nad inną opcją. Moja klasa jest dość nielubiana w mojej szkole, z drobnymi wyjątkami. Takim wyjątkiem jestem właśnie ja, a przynajmniej byłam. Odstawałam zawsze od reszty, a teraz jestem częścią całej tej "bandy". Czedar pozostałych jej członków nie znosi. Może uważa, że stałam się taka jak oni? :/

      Usuń
    5. Fakt. Gdyby nie akceptacja, połowa ludzi na świecie zniknęłaby bezpowrotnie. Sama jestem dość ekscentryczną osóbką, a bez moich najlepszych przyjaciół chyba zapięliby mnie w kaftan... XD
      ~*~
      To może nie pytaj mnie, a Czedar? Kto wie, może rozwiążecie tę sytuację i wyjdzie, że wcale nie była taka zła?

      Usuń
    6. Haha, znam to XD Z tym, że w moim przypadku już się chyba nic zrobić nie da xD
      Próbowałam. Nienawidzę się kłócić, nie jestem w stanie długo się gniewać, szkoda mi każdej przyjaźni, nawet tej najmniej istotnej, więc chciałam wszystko odkręcić. Usłyszałam tylko:"Daj mi spokój" i tyle...

      Usuń
  7. Wiem, wiem... dość późno przychodzę, chociaż nie przychodzę tylko piszę, bo wcześniej już czytałam notkę. Mam chyba głupi nawyk odwiedzania i nie komentowani od razu - wybacz. :<

    Ale tak na początek widzę, że wygląd się zmienił. ładniutko :)

    No, ale teraz się rozpiszę. :)
    Pogoda faktycznie straszna, u mnie ciągle pada śnieg, i mój organizm również nie jest przystosowany do tak gwałtownych zmian temperatury - również choruję, wciąż i wciąż... A tu piękne zdanie napisałaś "Cenie sobie każdą chwilę swojego życia i wszystko chciałbym zapamiętać tak długo, jak tylko mogę". Prowadzisz świetny blog pamiętnikowy. Osobiście nie potrafiłabym pisać o sobie, nie lubię mówić o swoich problemach, o tym co mnie gryzie, czy co mnie cieszy... Nie jestem po prostu osobą "dzielącą się uczuciami"
    Przezwisko... OOOoo. ja mam takie szczęście/nieszczęście, że przeszło z mojego brata na mnie, przezwisko od nazwiska. I właśnie jest dość.. Specyficzne ? Tak mogę to określić. Ktoś, kto mnie nie zna i powiem mu jak na mnie mówią wybucha od razu śmiechem, nic na to nie poradzę. Ale przyzwyczaiłam się do tego, poza tym lubię się śmiać z nimi z samej siebie. Mam spory dystans do tego co ludzie o mnie myślą, mówią... A ni trochę nie przejmuję się opiniami innych :)
    Hah. Ale Mamuśka ! Całkiem sympatyczne. Naprawdę już myślisz o rodzinie ? Chcesz syna ? Nigdy nie myślałam o tym, z resztą mam dość dziwne do tego podejście, myślę raczej o przyszłości jako o "robieniu kariery" niż "rodzinie". Nie, nie. w żadnym wypadku nie dzieci, bo ich nie lubię ! Chociaż Twój "dżentelmen" brzmi dobrze. Mam kolegę w klasie, który własnie jest takim "dżentelmenem", na prawdę mało takich ludzi teraz na świecie !
    "Nothing Else Matters" uwielbiam tto grać, niestety nie posiadam elektrycznej gitary, ale na akustyku też nie jest aż tak źle :) Nasza szkoła niestety nie skupia się na takich zabawach, a szkoda ;<
    Wybór szkoły jest ciężką sprawą. Mnie również czeka wybór szkoły średniej, prawdę mówiąc wiem już od roku, gdzie chcę iść, jednak im bliżej terminu składania papierów mam coraz większe wątpliwości. Z jednej strony marzy mi się japonistyka (dalekie plany - studia), ale wtedy powinna wybrać się do liceum, zawsze to lepsze przygotowanie do matury, a z drugiej strony, marze o ASP. I właśnie tu kłania się technikum, do którego chciałam iść od dawna. Wybór ciężki, ale może uda mi się to jakoś połączyć :)
    A niemiecki wcale nie jest trudny ! Uczę się od zerówki - 10 lat i naprawdę nigdy nie sprawiał mi większego problemu, gorzej jest z angielskim, którego uczę się 3 lata i znam kilka słów na krzyż. Chociaż faktycznie muszę stwierdzić, ze hiszpański wydaje się być prostszy.
    Motto życiowe jak najbardziej prawdziwe :)
    Pozdrawiam :****

    + u mnie nn :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja ostatnim razem byłam chora jakieś... dwa-trzy lata temu? O.o Gorączka, ból gardła itp.że nie chodziłam do szkoły, a teraz to najwyżej przeziębiona jestem i chodzę... cały czas =="
    My przez ostatnie dni przed feriami obliczaliśmy dni, minuty i sekundy. A w ferie to komputer, znajomi i lenienie się xD
    ja bym na twoim miejscu wybrała tą ósemkę. Wydaje się najlepsza : ) A patrz, ja się uczę niemieckiego od 4 klasy xd
    My to mamy przez 3 dni otwarte xd w jakieś stroje mamy się ubrać o.o ja to bym wolała oprowadzac po szkole "Tu zacny panie modlimy się przez cały boży dzień do boga". Już to widzę O.o
    Czedar. Brzmi jak ser. Bo to chyba jest gatunek sera. LoL. Ja to bym zaczęła tak na nią mówić ^^ Hehh~~ Seeeeeeeer~~ : D Co tam u ciebie serze jeden >w< Niee, dziwnie by wyglądało :P
    Dobre, dobre motto. Lepsze od mojego "Śpiesz się powoli". Twoje jest bardziej życiowe i poważne :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Ohayo~
    Ostatnio miałam mało czasu na zajęcie się blogiem, więc jeżeli przegapiłam jakąś twoją notkę - gomene. Jutro powinna pojawić się u mnie notka ;)
    Ps. Śliczny wygląd bloga <3
    Bunny

    OdpowiedzUsuń
  10. Wyczuwam urodzinowy spam dla Kasi...
    Słuchaj, żebyś mi tu zawsze była uśmiechnięta, pełna życia i tak wspaniała jak teraz :) Spełniaj marzenia, prowadź bloga, bo idzie ci to świetnie, zyskuj wspaniałych przyjaciół i ciesz się chwilą. Żeby ci się z Mateuszem poszczęściło, a zdrowie zawsze dopisywało ;3 No i prezentów, tych najwspanialszych.
    Wszystkiego naj, naj, naj, życzy Ci twoja Toramee ;*
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, dziękuję strasznie, kochana jesteś ^.^ ;***

      Usuń
  11. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia ;) Ja przed feriami już się wyvhorowałam trzy razy i mam nadzieję, że teraz nie zachoruję.
    Ten dom nie jest w cale denny.Przynajmniej ja tak nie uważam, vos sie ciekawego zieje i zyskałaś nowe przezwisko. Też ostatnio na wakacjach zostałam czyims wujkiem, a ta osoba była równocześnie moim wujkiem.
    A tak poza tym to dobrze,że wybrałas już szkołe. Mi teraz pozostał wybór liceum.
    No i wybacz,że tak późno pisze,ale mnie z jakieś dwa tygodnie nie było na blogu, tak jakoś. Postara się wchodzic częściej.
    U mnie nn

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie nn z dedykacją dla Ciebie ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. u mnie nn nareszcie ;))) Piękny ten nowy nagłówek od Toramee i chmurki w tle -komponuje się ślicznie;3

    OdpowiedzUsuń
  14. Dodałam zdjęcie! :D w każdym razie, gratuluję też cierpliwości do czytania recenzji, mnie się po prostu nie chce. Jestem straasznie leniwa, więc gdybym miała to robić, to chyba nigdy bym nic nie zobaczyła. No i bardzo często losuję przypadkowe tytuły i później mus przymus, ale trzeba obejrzeć... XD

    OdpowiedzUsuń
  15. Ładnie tutaj i ciekawie.
    postaram się częściej wpadać :)

    OdpowiedzUsuń